(c.d. Aury de Noir)
Widząc basiora w pozycji bojowej zadygotałam że strachu. Łapy odmówiły mi posłuszeństwa, mimo, że miałam ochotę uciec gdzie pieprz rośnie. W akcie desperacji i przerażenia otoczyłam się Osłoną Pioruna. Sekundę potem na drogę przed nami wypadło TO.
"Coś" miało kolczasty, palący się grzbiet, z wystającymi gdzieniegdzie żebrami. Potężne łapy młóciły ziemię, wznosząc tumany pyłu. Z szerokiego łba bestii wystawały rzędy kłów, a w oczach płonęła żądza mordu. Maszkara była prawie trzykrotnie większa ode mnie.
Tak się akurat beznadziejnie złożyło, że monstrum miało w nas swój określony cel, bo zaszarżowało. Momentalnie uskoczyłam i zakryłam się ogonami, piszcząc że strachu.
Aura de Noir natomiast poczekał na stosowny moment, po czym uczepił się zębami łapy stwora. Potworowi zapewne było ciut niewygodnie z wściekły wilkiem kąsającym nogę, bo parsknął, uchwycił kłami basiora i odrzucił go na pobliski dąb.
Iso oczywiście nie stał bezczynnie. Z karku bestii wystawało już sześć strzał, a elf zgrabnie biegał dookoła maszkary, siejąc ją sztyletami.
Musiałam coś zrobić, ale co...
Jak zwykle najpierw zrobiłam, a potem pomyślałam.
Zanim zdążyłam uporządkować myśli, już byłam gotowa do skoku, a później odepchnęła się tylnymi łapami, lądując na karku wściekłego stwora.
Od razu poczułam ból. Spojrzałam na swoją łapę. Była przebita kolcem potwora. Nie zważając na to wbiłam pazury w zaskakująco mięciutkie futro.
- Spokój! Puszek! Reksio! Titelitury! Aaaaa!!!!!!
Wrzeszczała jak opętana. W sumie miałam powód.
Płomienie na ciele bestii okalały moje ciało, sprawiając niewypowiedziany ból. Ostatkiem sił zmieniłam moje pazury w elektryczność. Ciepła krew zalała mi łapy. Usłyszałam tylko ogłuszający ryk maszkary i krzyk:
- Anadil! Anadil!
A potem zemdlałam.
(Aura de Noir? O, tu masz zdjęcie Puszka ;) klik )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!