środa, 2 sierpnia 2017

Od Kivuli Moto - Niespodziewany wylew łez

POPRZEDNIA CZĘŚĆ
(GUANYIN TIANHOU)

Powoli otworzyłam oczy, nie mając pojęcia, co się święci. Jedyne, co teraz do mnie docierało, to strużki światła przedzierające się przez korony drzew. Moje ślepka powoli przyzwyczajały się do popołudniowego blasku słońca, jednak powietrze było przepełnione czymś dziwnym, przez co nie potrafiłam w pełni złapać oddechu. Możliwe, że przez rozkojarzenie od razu to do mnie nie dotarło, lecz wiem, czym była owa substancja, z którą nie raz miałam okazję się spotkać.
Para - była to pierwsza rzecz, jaka przyszła mi na myśl. Dziwne ukłucie w sercu przeszyło moje ciało, już i tak sparaliżowane z nagłego strachu. Bałam się odwrócić głowę, czy nawet delikatnie poruszyć łapą. To już miało mnie więcej nie spotkać! Nie teraz!
Przez moją głowę przechodziło wiele myśli, jednak jedna z nich przewijała się najczęściej - ucieczka. Tylko tego pragnęła w tej chwili. Chciałam uciec jak najdalej stąd, lecz coś mi podpowiadało, że to tylko pogorszy moją obecną sytuację.
- Halo? Co ci się stało? - zapytał nieznajomy głos, który i tak nie zwiastował nic dobrego. Po chwili odwróciłam się w stronę nieznajomego, gwałtownie odskakując na bok. Wzrok zastygł mi na jej szklistych oczach, przepełnionych nie bardzo rozumianą przeze mnie empatią. Już dawno nie widziałam, by ktoś patrzył na mnie w taki sposób... Nie! Przecież to jeden z nich, nie możesz im ufać!
- Nic! Idź sobie!!! - odpowiedziałam po chwili na jej wcześniejsze pytanie. Nie mogłam dać się temu złamać, nie teraz...
Smok popatrzył na mnie ze zdziwieniem, powolutku się wycofując ode mnie. Nie wiedziałam, co zrobić. Byłam teraz sam na sam z tą piekielną szkaradą, która nie chciała mi odpuścić. Po chwili ciszy postanowiła się w końcu odezwać pełnym przerażenia głosem:
- J... Ja chciałam tylko pomóc... - wycedziła łamiącym się głosem. Dlaczego ona się bała? Przecież to ja tu jestem ofiarą! To przez tego stwora zemdlałam na środku lasu, a teraz to ona... Nie daj się złamać poczuciu winy Moto - powtarzałam wciąż do siebie tą krótką formułkę, jakby od tego zależało moje życie.
- Proszę! - Moje oczy wypełniły się błękitnymi łzami, których w żaden sposób nie mogłam opanować. Byłam zbyt słaba na takie spotkania, to zdarzyło się za szybko. - Zostaw... mnie.
Ta sytuacja mnie przytłoczyła. Nie chciałam uronić tylu łez, w ogóle nie chciałam doprowadzić się do płaczu. To jednak było jedyne wyjście, na inne w tej chwili nie było mnie stać. Mogłam po prostu stać i płakać, trzęsąc się z obawy przed stworzeniem, stojącym przede mną.
Nim zauważyłam, ono było tuż przy mnie, wyciągając łapę w moją stronę. Mając nadzieję, że to podziała, zaczęłam krzyczeć w jej kierunku:
- Przestań!! Zostaw mnie w końcu w spokoju... - Odepchnęłam szybko jej łapkę, by znów pogrążyć się w melancholii. Smok jednak nie dawał za wygraną, wciąż próbując się do mnie zbliżyć w jakikolwiek sposób. Aczkolwiek - ja też nie byłam osobą, która tak łatwo się poddawała.

Guan? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!