Kiedy Darsh'tian podbiegł do mnie, nadal nie otrząsnęłam się jeszcze z lekkiego szoku. Spojrzałam z wyrzutem na netcha - najwyraźniej stworzonko było tylko lekko przerażone, nic poza tym. Gdyby tylko 'Tian powiedział mi wcześniej, że bliższe spotkanie z nim skutkuje poparzeniem. Chociaż, zaraz... On próbował to powiedzieć, ale ja, jak na zawodową gapę przystało, nie posłuchałam. Uch, gdybym mogła na chwileczkę cofnąć czas, nos nie piekłby mnie teraz jak oszalały...
- Wszystko w porządku? - spytał smok, próbując obejrzeć poparzone miejsce.
Pokiwałam głową, na co ten parsknął i przewrócił oczami.
- Aleś ty w gorącej wodzie kąpana! Chciałem cię ostrzec. Czemu nie posłuchałaś? - zapytał z wyrzutem, wyraźnie niezadowolony.
- No... Bo... - wyjąkałam bez ładu i składu. Nie próbowałam nawet się obronić. Wiedziałam, że popełniłam błąd - Przepraszam. Powinnam była cię posłuchać - przyznałam skruszona.
Nieco udobruchany Darsh'tian usiadł koło mnie.
- Nic się nie stało. Pokaż mi miejsce poparzenia, spróbuję coś na to poradzić. - sapnął.
Posłusznie oderwałam łapy od nosa, który zaczął pulsować świeżym bólem pod wpływem dotyku smoczych pazurów. 'Tian przyjrzał się oparzeniu i orzekł:
- Ból powinien minąć za parę godzin. Sparzone miejsce powróci jednak do normy nie mniej niż za parę dni.
Zawiedziona spuściłam bolący nos na kwintę. Spojrzałam jeszcze na smoka i zaryzykowałam pytanie:
- A nie da się jakoś tego przyspieszyć?
Darsh'tian przekrzywił głowę na bok. Uśmiechnął się lekko.
- Owszem, da się.
Zamachałam ogonem z radości.
- No to na co jeszcze czekamy? - przestąpiłam z łapy na łapę.
Smok westchnął.
- W Vyrthyrze możemy znaleźć rumianek, który uśmierzy ból i zdejmie nieco opuchliznę. Postaram się go znaleźć, a ty - skierował moją głowę w kierunku strumyczka płynącego przez gaj - ochłodź nos w wodzie.
Czułam się trochę niezręcznie. Mogłam mu pomóc, przecież razem szybciej odszukalibyśmy roślinę.
- A razem nie poszłoby szybciej? - zapytałam niepewnie. Smok jednak pokręciło przecząco głową.
- Dam sobie radę w kilka minut. Spokojnie. A teraz idź i ochlap trochę ten nieszczęsny nos - mrugnął do mnie wesoło i oddalił się z nosem przy ziemi.
Usiadłam przy wartkiej strużce wody, zniżyłam głowę i zanurzyłam w niej nos. Faktycznie, chłód przyniósł ukojenie. Wytknęłam język i zaczęłam chłeptać łapczywie wodę. Kiedy zaspokoiłam pragnienie, położyłam się na trawie z głową na łapach. Wtem na mój kark spadła kropla wody. Za nią dwie następne. Uniosłam wzrok do góry i napotkałam czarne, burzowe chmury.
- Ojć, niedobrze - mruknęłam cicho, po czym podniosłam się z jękiem. Smocze ciało nie jest najlżejsze..
- Darsh'tian? - zawołałam cicho.
Smok wyłonił się zza drzewa. W łapie trzymał kwiat rumianku.
- Tak?
- Chyba zbiera się na...
Nie zdążyłam dokończyć, bo mój towarzysz chyba także poczuł drobne kropelki. Skrzywił się lekko.
- No, cóż. Przyłóż to sobie do źródła bólu. - polecił, a sam spojrzał w górę, jakby chciał coś wyczytać w chmurach.
Zrobiłam, jak mi kazał. Miał rację - już prawie nie czułam uciążliwego uczucia.
Nagle poczułam, że 'Tian szturcha mnie w bok. Spojrzałam na niego pytająco.
- Nie jest za dobrze, Neythiri. To nie będzie zwykła burza. Zanosi się na gradobicie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!