piątek, 4 sierpnia 2017

Od Laguny


Po przyjęciu propozycji wadery położyłyśmy się w cieniu. Nigdy nie umiałam spać w ciągu dnia, więc tym razem nie było wyjątku. Leżałam z głową położoną na łapach i obserwowałam klucz ptaków w oddali. Wzdychałam co chwila z nudów, bo znudziło mi się to już po paru minutach... To nie była jakaś sensacja. Widziałam ładniejsze rzeczy. Wiatr powiewał delikatnie, nieco ochładzając mnie.
W pewnym momencie postanowiłam pójść napić się. Wstałam po cichu, bo zauważyłam, że Morgum zasnęła. Podeszłam do tego "przeklętego" jeziorka, w którym przed chwilą o mało co nie zginęłam. Schyliłam spokojnie łeb, sięgając wody.
- Aa...aa !! - Usłyszałam krzyk. Był to znajomy głos. Od razu nadstawiłam uszy i stanęłam czujnie. Potem słychać było tylko dziwne sapanie. Szybko odbiegłam od jeziorka i rozejrzałam się. Kawałek dalej od drzewa stała Morgum wymachując łapami i przewracając się co moment. Znowu zszokowana, oglądałam zdarzenie z daleka. Nie wiedziałam, że wadera lunatykuje. Kolejny raz przewróciła się. Leżała bez ruchu na ziemi. Postanowiłam do niej podejść i zapytać, co się dzieje. Wtedy zauważyłam frunącego w jej stronę ogromnego, jak na swój gatunek, komara. Brzydzę się robactwa, więc znowu się odsunęłam o krok. Owad podleciał do wadery i zaczął gryźć ją w szyję.
Nie to, że nie chciałam jej pomóc, odstraszając go, ale sama sobie po chwili przecież poradziła...
Po tym jak komar wbił się w jej skórę, wilczyca zaczęła się mocno wiercić. Za moment znowu uspokoiła się. Podbiegłam do niej szybko i schyliłam się.
- Morgum.. ? - Zapytałam nie pewnie. Myślałam, że wilczyca jest w pełni wiadoma.
- Morgum ? - Powiedziałam już głośniej ze strachem w głosie. Wadera ocknęła się i popatrzyła na mnie. Była całkiem zdezorientowana i przestraszona.
- Morgum ! - Odetchnęłam z ulgą.
- Co się stało ? - Zapytała.
Ja zaczęłam opowiadać wszystko, co się z nią działo. Ona wsłuchała się dokładnie w moje słowa. Dzisiaj już sporo jej naopowiadałam. Ja byłam mocno zszokowana lunatykowaniem wilczycy, ale ona śmiała się z tego wszystkiego.
- Dla mnie to nie było takie śmieszne. - Popatrzyłam na nią z uśmiechem.
- No, dla mnie też nie... - Spoważniała - Mi się to śniło, tylko... Trochę inaczej to wyglądało. - Dodała, po czym zaczęła opowiadać o swoim śnie. Stwierdziłam, że wadera ma na prawdę okropne koszmary. Zapewniła, że dla niej, to już codzienność. Głęboko jej współczułam. Ja rzadko kiedy miewam sny, więc dla mnie jest to całkiem coś nowego.
Porównanie snu z rzeczywistością było rzeczywiście zabawne. Wadera twierdziła, że w koszmarze zaatakowała ją jakaś istota i wyssała jej krew. Przypomnę, że w realu ugryzł ją jedynie komar.
Przez to obydwie zaczęłyśmy. się śmiać..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!