poniedziałek, 31 lipca 2017

Od Shadow


Tak jak się spodziewałam, niedługo potem z wody... wyskoczyła Laguna, zaraz za nią wyskoczył rekin i zacisnął szczęki w miejscu, gdzie przed chwilą był jej ogon. Nim zdążyłam się odsunąć, śnieżnobiała wilczyca wylądowała na mnie, przewracając nas obie. Przetoczyłyśmy się w bok i po krótkiej chwili wstałyśmy zszokowane, otrzepałyśmy się, a ja spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
- Co... co to było?! - zapytałam ją, czując jak serce próbuje wyskoczyć mi z piersi. 
- Rekin... - wysapała tamta, a ja wzdrygnęłam się. Między innymi z tego powodu nie cierpię wody. Byle dalej od tego czegoś, w dodatku rekiny to zło wcielone...
- W jeziorze?! - wykrzyknęłam, nieźle przerażona, ponieważ miałam plany kiedyś się tam zanurzyć i przepłynąć trochę, przecież kiedyś musi być ten pierwszy raz.

- Najwidoczniej... - Laguna dalej sapała, ale powoli jej oddech wracał do normy.
- Ale... Ale czemu ty byłaś rybą? Co się stało?! - wypytywałam, może to nie był odpowiedni moment na takie pytania, bo musiała być zestresowana tym wszystkim.
- Moment. Daj mi odsapnąć, wszystko wytłumaczę... - Powiedziała spokojnie i zamilkła.
- No spoko... - Uspokoiłam się trochę i dałam odejść waderze pod drzewo, pod którym położyła się. Minęło kilka minut, Laguna zaczęła opowiadać.

***

- Mam nadzieję, że Cię nie zanudziłam. - zaśmiała się cicho, kończąc swoje opowiadanie. Potrząsnęłam głową z uśmiechem, bardzo zainteresowało mnie to wszystko, co ona mówiła.
- Proponowałabym odpocząć. -powiedziałam i spotkałam się ze zgodą mojej towarzyszki, zgodnie uznałyśmy, że leżenie i krótka drzemka nam wystarczą. Położyłam się trochę dalej od Laguny, by tamta czuła się komfortowo, dalej traktowałyśmy się z dystansem. Umościłam się wygodnie pod drzewem i zwinęłam w kulkę i zamknęłam oczy. Czekałam, aż Morfeusz zabierze mnie do krainy snów, co nastąpiło już chwilę później.

***

Tym razem sceneria była inna, znajdowałam się w lesie. Wokół mnie było ciemno. Usłyszałam chrupnięcie gałązek, nadstawiłam uszu by usłyszeć skąd dobiega dźwięk. Nie zauważyłam nic, co mogłoby być zagrożeniem. Poczułam nagle chęć rzucenia się biegiem, spowodowanym nagłym strachem. Spięłam mięśnie i pobiegłam sprintem przed siebie, nie oglądając się. Tym razem czułam, że coś mnie goni i nie spocznie póki mnie nie znajdzie. Potykałam się o wystające korzenie i gałęzie, zaczynałam opadać z sił i zatracać tempo. Wykrzesałam z siebie jakieś resztki i ruszyłam ostatnim sprintem, by zaraz na zakręcie stracić równowagę przez głupi konar. Runęłam na ziemię z głuchym uderzeniem, straciłam oddech na chwilę. Spróbowałam się podnieść, nie czułam nawet bólu który powinien teraz mieć swoje źródło w mojej nodze. Usłyszałam szelest i wiedziałam że już po mnie, zaczęłam tracić zmysły, ale byłam w pełni świadoma otoczenia. Co się ze mną dzieje? Zadałam sobie to pytanie w momencie, gdy stworzenie zbliżyło się do mojej szyi i wbiło coś ostrego we wcześniej wspomniane miejsce. Poczułam jak wysysa ze mnie krew, przed oczami mi pociemniało, czułam, jak ucieka ze mnie życie we śnie. To tylko sen! Spróbowałam się obudzić, ale nie umiałam. Czy to jest ten koszmar, którego się tak boję? Nastała ciemność, a ja się obudziłam.


***

- Morgum? Morgum! -wybudziła mnie moja towarzyszka, pierwszy raz usłyszałam w jej głosie troskę. Otworzyłam wilgotne oczy. Czyżbym płakała? Zadałam sobie znów pytanie, na które sama nie otrzymam odpowiedzi. Na pysku Laguny zauważyłam uśmiech ulgi, gdy się obudziłam.
- Co się stało? -zapytałam, z łamiącym się ze strachu głosem. Dalej według mojej świadomości znajdowałam się w tamtym koszmarze. Laguna odchrząknęła, a ja otarłam szybko pysk.
- Więc... -zaczęła, szybko zaczęłam ją słuchać z dużym zainteresowaniem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!