wtorek, 18 lipca 2017

Od Shadow

----------------------------

- Myślę, że rozwiązanie problemu spróbujemy odnaleźć jutro - zaproponowała. Obie wyglądałyśmy na zmęczone, i tak się czułyśmy. Poranne powietrze powinno trochę ułatwić sprawę. - Możesz nocować u mnie, jeśli chcesz. Tym razem dostaniesz lepszy pokój - uśmiechnęła się ciepło. 
Kiwnęłam głową na znak zgody, Ferishia zaprowadziła mnie do sypialni. Umościłam się na łożu, które ustawione było pod ścianą. Byłam nieco skrępowana, wolę sobie radzić w pojedynkę, ale teraz nie miałam wyjścia. Wydarzenia ostatnich paru dni były przytłaczające. W dodatku byłam w ciągłym biegu, co dziwne, bo nigdy nie unikałam walki, a teraz to robię. Czyżbym się bała? Zapytałam sama siebie i popatrzyłam na wychodzą Alfę. Zatrzymała się w progu. 
- Nie będziesz mogła zostać tu na długo. Rozumiesz chyba, że Twoja obecność może ściągnąć na mnie niebezpieczeństwo. Przepraszam. Śpij dobrze - pokiwałam głową i śledziłam ją jeszcze przez chwilę wzrokiem, dopóki nie zatrzasnęły się za nią drzwi. Położyłam głowę i przeniosłam się częściowo w Cień. 
- Shadow! - W mojej głowie rozbrzmiał głos Ad. Uśmiechnęłam się lekko, tęskniłam za nią, ale nie wracałam do Cienia. 
-Cześć, Ad - odparłam lekko i rozejrzałam się - jakieś wieści w wiadomej sprawie? - Zapytałam mojej przyjaciółki, ta pokręciła głową. 
-Nie. Ale wrócił Desoto i jest wściekły. Wyrusza na łowy z Czołowymi, więc będzie się gdzieś plątać - powiedziała, lekko speszona, ale ja tylko uśmiechnęłam się. Nie miałam teraz cielesnej postaci, byłam tylko swoim cieniem. 
- Dziękuję - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem - kiedy ta sprawa ucichnie, wrócę do was na jakiś czas - wadera jakby się uspokoiła i rozluźniła wcześniej spięte mięśnie. 
- Rozumiem, że wracasz do siebie? - Zapytała mnie zrezygnowana. Ona jeszcze nie mogła podróżować, więc pozostała w Cieniu. Kiwnęłam głową i mój cień zniknął, powracając na swoje miejsce. Otworzyłam oczy i zsunęłam się z łoża, jutro pewnie opuszczę to miejsce, by nie narażać wadery. Pochodziłam trochę w kółko, słychać było szum liści i śpiew ptaków. Sądząc po położeniu księżyca, dochodziła północ. Wskoczyłam zgrabnie na legowisko i zasnęłam, nie licząc się z koszmarami, które mogły się pojawić. Obudziło mnie światło, padające wprost na mnie. Rozchyliłam lekko powieki by ujrzeć pokój w takim samym stanie, w jakim zastałam go wczoraj. Zeszłam z łoża i wyjrzałam przez okno. Kraina Nerthveny skąpana była w różowych kolorach porannego słońca, słychać było śpiew ptaków. Przymknęłam na chwilę oczy, tak mogłabym żyć, te parę minut spokoju dało mi wiele szczęścia. Nie musiałam martwić się tyloma problemami... Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, do pokoju weszła Ferishia. Popatrzyłam na nią i podeszłam kilka kroków. Czekałam aż zacznie, nie umiałam nic z siebie wykrztusić...

------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!