czwartek, 27 lipca 2017

Od Dewi'ego

-----------------------

Nagle przestałem słyszeć bieg Feri za mną... Odwróciłem się i zobaczyłem, że wadera kuleje… A stwór był coraz bliżej. Nie było już czasu na myślenie… Dobra, chłopie, weź się w garść – powiedziałem sam do siebie. Zwróciłem uwagę na zwisające liany z drzew, wydawały się dość mocne, więc szybkim i mocnym ruchem zerwałem część z nich i pobiegłem w stronę Feri… Potwór miał już zaatakować i otworzył pysk, z ostrymi jak brzytwa zębami. Więc zawiązałem pętle z lian i zarzuciłem na pysk chimery, po czym zacisnąłem z całej siły. Trzymając w ten sposób stwora, udało mi się go powalić, jednak nie wiedziałem na jak długo…

- Angel, zabierz Feri w bezpieczne miejsce, dogonię was – rzekłem przez zęby, gdyż musiałem jeszcze trzymać naszego nowego „przyjaciela”.
- Robi się! – odpowiedział Angel, podlatując do Feri.

Po chwili potwór dawał się we znaki agresji, zaczął się szarpać i rzucać. Wiedziałem, że długo go nie utrzymam, ale na szczęście z oczu zeszli moi towarzysze, więc przypuszczałem, że są bezpieczni. Tak jak obstawiałem, stwór wydostał się z mojego uścisku. Byłem trochę wyczerpany szarpaniną z nim, a on.. Wydawał się jeszcze bardziej przepełniony energią… - W takim razie pozostaje mi tylko ucieczka – pomyślałem i zacząłem się powoli wycofywać. Niedługo po tym zaczęła się ucieczka, na szczęście miałem dosyć spory odstęp od potwora, ale mimo to nie wiedziałem gdzie są Feri i Angel… Wbiegłem w jakiś wąwóz, obracałem się i nie widziałem za sobą chimery, chociaż i tak wiedziałem, że jest blisko… I wtedy zostałem wciągnięty w szczelinę z prawej ściany wąwozu… 

- Feri! – ucieszyłem się na widok wadery.
- Ciszej, może nas nie zauważy – powiedziała, szeptem i wychyliła lekko pysk.

W tym samym momencie potwór przebiegł wzdłuż rozpadliny... Już myśleliśmy, że po wszystkim, lecz wtedy zawrócił i zaczął węszyć. Moje serce dawno tak mocno nie waliło, a nasze oddechy były tak wyrównane i ciche ,że było by słychać muchę przelatująca obok. Na szczęście wtedy skały się posypały a chimera pobiegła za hałasem wywołanym przez to zjawisko. 

- Uff, było blisko – odparłem z ulgą.
- Tak, już dawno się tak nie wystraszyłam – odpowiedziała lekko zestresowana wadera.
- Jeszcze jak zawrócił! Myślałem, że nas znajdzie! – wtrącił podekscytowany Angel.
- A więc gdzie jesteśmy? – zapytałem, wychodząc ze szczeliny.
- W sumie… Ciężko powiedzieć – odparła wadera wychodząc tuż za mną, rozglądając się.
- Może ja polecę wyżej i się rozejrzę – zaproponował Angel.
- Tak, to wydaje się dobry pomysł – zgodziła się z nim Feri.
- No, zawsze to jakiś początek planu – powiedziałem, próbując jakoś rozluźnić sytuację.

-------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!