piątek, 21 lipca 2017

Od Ferishii

--------------------------------

Czarne futro śmignęło mi przed oczyma. To Shadow zeskoczyła z grzbietu Desota. Ustawiła się przy moim boku, stanęła jednak nieco z tyłu, dając do zrozumienia, że teraz to ja mam przejąć pałeczkę. Ona najpewniej musiała trochę odsapnąć.
Postąpiłam krok do przodu, by zmniejszyć dystans pomiędzy mną a basiorem. Czekałam, aż on wykona pierwszy ruch - nie lubiłam atakować, miałam raczej defensywny styl walki.
Uskoczyłam zwinnie, gdy wypełniony ostrymi zębami pysk usiłował sięgnąć mej łapy. Uniknęłam obrażeń, jednak szczękom i tak udało się w ostatniej chwili zacisnąć na moim ogonie, wyrywając pukiel śnieżnobiałych włosów z jego końcówki. Warknęłam na przeciwnika.
Znajdował się teraz za moimi plecami. Wykonałam obrót o sto osiemdziesiąt stopni i doskoczyłam do niego; moje kły wbiły się w jego bok, a pazury zostawiły krwawe zadrapanie na żebrach. 
Ruchy Desota stały się zdecydowanie wolniejsze. Tracił siły, a jego ciało pokrywały już liczne rany. Puściłam go więc, okazując mu łaskę. Nie był co prawda zbytnio poharatany i mógł jeszcze sprawnie walczyć, kontynuowanie potyczki byłoby jednak sprzeczne z moim wewnętrznym kodeksem etycznym.
Zamiast tego skupiłam swe myśli na energii, która płynęła w moich żyłach i nadałam jej kształt. Wyobraziłam sobie nierozerwalny łańcuch, który oplatał wilka, krępując niego ruchy i już po chwili widziałam, jak ametystowe nici zacieśniają się wokół przegranego. Wiercił się i klął pod nosem, nie potrafił jednak wydostać się z pułapki.
Spostrzegłam Shadow, która zbliżyła się do niego z wyrazem nienawiści na pysku. Czyżby chciała go dobić? Ciężko było to określić, wolałam jednak zapobiec takiej sytuacji.
- Stój - wyrzekłam stanowczo, na co wadera odpowiedziała mi pytającym spojrzeniem. - Wystarczającą karą dla niego będzie gnicie w celi. Oraz blizny, które będą przypominać mu o tej walce do końca życia. 
- Ale...
- Musimy się pospieszyć - przerwałam jej. - Długo go tak nie utrzymam.
Teraz, kiedy był osłabiony, podtrzymywanie zaklęcia nie wymagało ode mnie użycia zbyt wielkiej ilości mocy, co nie znaczyło jednak, że mogłam go więzić w nieskończoność. Nawet tak proste zaklęcie pozbawi mnie zapasów energii magicznej w najwyżej pół godziny.
Wilczyca skinęła głową, godząc się na moje warunki. Czy jednak się z nimi zgadzała? Trudno mi było powiedzieć.

*

- To nie my zamknęliśmy cię za kratami. Wpędziła cię tam twoja chora żądza zemsty - wyrzekłam do basiora na odchodnym.
Zza żelaznych krat dobiegła mnie jeszcze lawina przekleństw i pogróżek, które jednak wlatywały mi jednym uchem, a wylatywały drugim.
Doszłam do korytarza, zostawiając więzienną celę Desota daleko w tyle. Zmierzałam właśnie do jadalni, gdy za zakrętem mignęła mi sylwetka Shadow. Zatrzymałam ją więc. Rozmowa nam się nie kleiła; zbyt bardzo przytłaczały nas nagromadzone przez ostatnie kilka dni emocje i wspomnienia. Musiały jednak paść te słowa:
- Shadow, dziękuję za waszą gościnę, ale chciałabym opuścić już Cień, jeśli to możliwe - oznajmiłam.


-----------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!