piątek, 28 lipca 2017

Od Laguny

-----------------------

Zadała jeszcze jedno pytanie. trochę żałuję w sumie, że na nie nie odpowiedziałam... Ale kurde, ja nad tym nie panuję. Nawet jakbym chciała być dla niej jakaś... Miła ? To mi nie wyjdzie. Może spotkam Ją jeszcze raz, to... Może... Przejdzie mi przez gardło "przepraszam", ale ja jestem do wszystkiego zdolna. A może lepiej będzie, jak nigdy więcej Jej nie spotkam ? I będę samotna do końca życia... Nie, chyba nie.
- Ech..! Sama nie wiem, czego chcę. - Jęknęłam do siebie ze złością. - Mogłam wskoczyć do tego głupiego jeziora, zamiast z nią rozmawiać...
Chwilę jeszcze do siebie gadałam i rozmyślałam. W sumie, żałowałam moich "wyborów" w dialogu z tą waderą. Postanowiłam, że kiedy spotkam ją kolejny raz, przeproszę za to wszystko, ale też nie wiedziałam, jak ona na to zareaguje. Wiedziałam, że jak coś, miałam obok jezioro. Uspokoiłam się więc i z przyjemnością wskoczyłam do wody. Nie chciałam narobić hałasu, więc wskoczyłam bardzo delikatnie. Z zamkniętymi oczami zanurzyłam powoli głowę. Gdy uznałam, że już jestem dość głęboko, otworzyłam oczy i delikatnie rozglądnęłam się na boki. Jezioro jakoś bardzo mnie nie zachwyciło, widziałam o wiele ładniejsze widoki, ale i tak brałam z tego pływania dużo radości. Przez piętnaście minut zastanawiałam się, w co się zmienić. Nie chciałam spłoszyć ryb, ale tez nie chciałam żeby mnie ktoś zjadł... Widząc, że nie ma tu żadnych drapieżników, zamieniłam się w dużą rybę. No taką najzwyklejszą, co ja tu mam opisywać. Zaczęłam przyjemnie pływać sobie z ławicą podobną do mnie. To było coś całkiem innego niż chodzenie samotnie po lądzie. Uwielbiam to uczucie. Niestety, nie trwało ono zbyt długo. W pewnym momencie odczułam dziwne uczucie. Tak jakbym dostawała ostrzeżenie od innych ryb. Po chwili już żadnej obok mnie nie było, a mną kierowały dziwne fale, znacznie mocniejsze niż wcześniej. Spanikowana, zaczęłam pływać we wszystkie strony. Nie wiedziałam, co się właściwie dzieje. Próbowałam zamienić się znowu w wilka, ale pod wpływem stresu, nie potrafię panować nad tą mocą. Znalazłam taką małą dziurę w dnie w której się zakopałam. Czekałam. W pewnym momencie w oddali zauważyłam ogromną istotę. Zdecydowanie był to rekin, i to nie mały.
Postanowiłam się nie ruszać. Co innego mogłam zrobić? Rekin powoli przepłynął nade mną. Widocznie mnie nie zauważył. Odpłynął kawałek, a ja wykorzystałam okazję na ucieczkę. Przecież lepszej mogło nie być. Najszybciej jak potrafiłam płynęłam w stronę brzegu, z którego przypłynęłam. Drapieżnik niestety zauważył mnie i ruszył za mną. Udało mi się jeszcze przyspieszyć, sama nie wiem jak. Skoczyłam w stronę brzegu, gdy byłam już na powierzchni. Drapieżnik był dosłownie za mną, więc nie miałam wyboru. W locie automatycznie zamieniłam się już w wilczycę. Rekin skoczył za mną, zaciskając szczęki. Akurat w tym miejscu w które uderzyłam, stała Morgum. Niefajny przypadek, bo skoczyłam na nią z ogromną siłą, przewracając ją. Kilka metrów się jeszcze przeturlałyśmy, po czym obydwie zszokowane wstałyśmy, otrzepując się.
- Co... Co to było!? - Powiedziała Morgum dalej zszokowana.
- Rekin... - Powiedziałam sapiąc. Płynęłam tak szybko, że miałam prawo się zmęczyć.
- W jeziorze?! - Krzyknęła przestraszona.
- Najwidoczniej... - Dalej sapałam
- Ale... Ale czemu ty byłaś rybą ? Co się stało ?! - Wypytywała wadera.
- Moment. Daj mi odsapnąć, wszystko wytłumaczę... - Powiedziałam spokojnie.
- No spoko... - Uspokoiła się trochę Morgum.
Po kilku minutach leżenia pod drzewem zaczęłam długie opowiadanie. Opisałam dokładnie rekina, chociaż sama go przecież widziała, kiedy za mną wyskoczył. Opowiadałam to z takimi emocjami, że wadera również się przejęła. Czasami brakowało mi nawet oddechu przez zbyt długie zdanie... 
- Mam nadzieję, że Cię nie zanudziłam. - Zaśmiałam się cicho, kończąc wypowiedź.

-------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!