wtorek, 18 lipca 2017

Od Ferishii

-----------------------------

Chrząknęłam pod nosem zdenerwowana i przekręciłam się na przeciwny bok. Wypełnioną ziarnem poduszkę przewróciłam na drugą stronę, gdyż ta, na której wcześniej miałam opartą głowę, była już zbyt ciepła. Wsadziłam nawet pysk pod kołdrę, by całkowicie oddzielić się od światła, którego minimalne ilości przedostawały się do pokoju przez grubą tkaninę zasłon. Wciąż jednak nie mogłam zasnąć, pomimo niebywałego zmęczenia.
Miałam widocznie zbyt wiele spraw na głowie; wydarzenia ostatniego dnia nie dawały o sobie zapomnieć, napawały mnie ciągłym lękiem i tworzyły w głowie plątaninę myśli. Noc spędziłam więc na rozmyślaniu, układaniu planów i możliwych scenariuszy.
Wstałam wraz z pierwszymi promieniami słońca, na które czekałam z niecierpliwością, gdyż czas niesamowicie dłużył się podczas bezsennej nocy. Bez apetytu zjadłam śniadanie, na które składało się mięso dzika marynowane w ziołach oraz kilka niewielkich kiełbasek z jelenia - w innych okolicznościach uznałabym ten posiłek za wyborny, teraz jednak nie potrafiłam go docenić.
Doczłapałam się półprzytomna do łazienki, gdzie z zamkniętymi oczyma przeszłam przez kolejne etapy mojej porannej toalety. Nie czułam się gotowa, by rozpoczynać ten dzień, jednak nie mogłam marnować czasu, nie wiedząc, gdzie jest Desoto i co takiego może on planować.
Krętymi schodami zeszłam do korytarza, na którym znajdował się pokój gościnny. Pchnęłam lekko drewniane drzwi, które otworzyły się ze skrzypnięciem. Zapomniałam uprzednio do nich zapukać, za co skarciłam się w duchu. Po nieprzespanej nocy mogłam to jednak sobie wybaczyć.
Wilczycę zastałam stojącą w oknie, cieszyła się pierwszymi promieniami słońca. Wyglądało na to, że przynajmniej ona dobrze spała tej nocy, co trochę podniosło mnie na duchu. Odwróciła się w moją stronę i zbliżyła na kilka kroków. Spojrzała na mnie wyczekująco, a mnie chwilę zajęło zorientowanie się, że czeka ona, aż zacznę coś mówić.
- Sporo myślałam nad twoją sytuacją - zaczęłam bez jakiegoś "uroczystego" wstępu. - Nie da się zaprzeczyć, że znalazłaś się w poważnych tarapatach - to, co jej powiedziałam, było oczywistą oczywistością, więc wilczyca tylko położyła po sobie uszy; nie musiałam jej o tym uświadamiać. - Myślę, że Desoto jest niebezpieczny i jak najbardziej należy wymierzyć mu sprawiedliwość, ktoś taki jak on nie powinien znajdować się na wolności. Obawiam się jednak, że nie będę w stanie ci pomóc. Mogę zaopatrzyć cię w prowiant na kolejnych kilka dni i pozwolę ci rozejrzeć się w mojej zbrojowni, może znajdziesz tam coś dla siebie. Nie potrafię poruszać się w Cieniu, a to chyba jedyny sposób, by go znaleźć, dlatego też wroga będziesz musiała pokonać sama. Nic więcej nie mogę niestety zrobić - oznajmiłam i dałam waderze chwilę na przyswojenie moich słów. Wtem do głowy wpadł mi kolejny pomysł. - Chyba, że - dodałam, robiąc w tym miejscu dramatyczną pauzę - możesz zabrać mnie ze sobą.


--------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!