sobota, 29 lipca 2017

Od Laguny - Bolesny Wypadek

Piękny dzień. Całkiem inny niż reszta. Taki... Wyjątkowy. Świetna pogoda i tak dalej...
Ale ja nie miałam jakoś dobrego humoru, ani energii, ani w ogóle chęci do życia... Pół dnia przesiedziałam w mojej jaskini, drzemiąc. W końcu obudził mnie głód i przypomniał, że jeszcze nic dzisiaj nie jadłam przecież. Z niechęcią wstałam i spojrzałam w lustro.
- Ech... Jak ja wyglądam. - Westchnęłam i wzięłam moją ulubioną szczotkę, po czym wsunęłam łapę pod gumkę przymocowaną specjalnie do szczotki. W ten sposób mogłam się czesać, no bo jak inaczej... Jestem przecież wilkiem.
Gdy wyglądałam już w miarę dobrze wyszłam bez zapału przed jaskinię. Promienie słońca raziły moje oczy, a ja, nie mogąc wytrzymać, schyliłam łeb. Skierowałam się w stronę lasu i niepewnym marszem zaczęłam iść. Kiedy weszłam w cień drzew, powoli podniosłam głowę, by się rozejrzeć. Co prawda, nie byłam pierwszy las w tym lesie, ale wydawał się trochę inny.
- Może to przez to słońce... - Mruknęłam do siebie.
Schyliłam się i zaczęłam tropić. Wywąchałam jedynie trochę "stary" trop jelenia. Nic innego w pobliżu nie czułam, więc postanowiłam pójść za znalezionymi śladami. Zanim poczułam mocniej trop minęło sporo czasu, na moje oko około piętnastu minut. Zazwyczaj trwało to w moich przypadkach nie więcej niż cztery minuty...
- I tak moim rekordem jest minuta trzydzieści sześć. - Uśmiechnęłam się do siebie dumnie.
Straciłam uwagę na chwilę, przez co zgubiłam trop. Myślałam tylko o tym, żeby coś zjeść, bo mój żołądek nie dawał mi spokoju. Powoli zaczynał mnie mocno boleć brzuch, przez co nie mogłam się skoncentrować. Wróciłam spokojnie do tropu i znowu zaczęłam poszukiwania, jednak kolejny raz się zgubiłam... Tym razem nie wiedziałam, gdzie iść. Stanęłam w miejscu i zaczęłam intensywnie wąchać. Coś czułam, i to całkiem blisko. Za blisko. Przestraszona zastygłam w bezruchu. Usłyszałam dziwny szelest w zaroślach... Powoli odwróciłam głowę... Ujrzałam tylko szarżującego w moją stronę, z ogromną prędkością jelenia. Uderzył we mnie porożem, przewracając mnie i rozdzierając moją skórę na brzuchu.
Traciłam już powoli przytomność. Nic nie widziałam. Słyszałam tylko odgłosy walki, warknięcia ? Następnie film się urwał.
***
- Słyszysz mnie?! - Usłyszałam jakiś głos. Był strasznie zniekształcony. Pewnie przez to, że dopiero co zemdlałam. Otworzyłam powoli oczy, ale nie widziałam wyraźnie osoby, która stała obok. Obraz był zamazany. Same plamy...
- Ej! Słyszysz mnie?! - Krzyknął ponownie głos, trochę przybliżając się do mnie. Nie miałam siły, by cokolwiek odpowiedzieć, więc przytaknęłam jedynie głową.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!