Zapowiadał się zwykły poranek... Właściwie nie taki zwykły, bo strasznie byłem głodny... Zauważyłem nieopodal wiewiórkę... I wtedy zrozumiałem, że właśnie patrzę na swoje śniadanie. Zakradłem się, podchodziłem coraz bliżej... I w końcu skoczyłem! Udało mi się.. upolować gałąź… Bolała mnie trochę szczęka, a wiewiórka jakby zadowolona przyglądała się mi z drzewa... Nie powiem trochę się zdenerwowałem i chciałem już nawet wejść na te drzewo, żeby dać jej za swoje, lecz wtedy usłyszałem za sobą śmiech... Odwróciłem się i zobaczyłem szarą waderę...
- Jak długo tu stoisz? – Zapytałem trochę skompromitowany.
- Wystarczająco, żeby zauważyć twoje nie udane polowanie – zaśmiała się. – Nie jesteś zbyt dobrym łowcą – podsumowała .
- To prawda... bardziej specjalizuję się w walce – dodałem.
- Hmm, wojownik powiadasz – zamyśliła się.
- Owszem, nazywam się Dewi, ale możesz mówić Dew. – przedstawiłem się. – A Ty posiadasz jakieś imię? – Dopytałem.
- Hmm... Jestem Hope, ale wolę żebyś zwracał się do mnie Arashi albo Ash – powiedziała nieśmiało.
- Ładne imię... – stwierdziłem. – Może to nie najlepszy sposób na poznanie ale... w sumie dalej jestem godny, może coś zjemy? – Zapytałem wadery.
- W zasadzie to niegłupi pomysł, też jeszcze nic nie jadłam – uśmiechnęła się.
- To świetnie! Czyli oboje jesteśmy głodni – zaśmiałem się i zacząłem szukać jakiś zwierzęcych śladów.
- Co robisz? – spytała przyglądając się temu, co robię
- No cóż... Nie możesz tego wiedzieć, więc ci powiem... mam problem z węchem, więc polujeę, kierując się śladami zwierząt – odparłem trochę z żalem.
- Próbowałeś to leczyć? – Zapytała.
- Ponoć to siedzi w głowie... Nauczyłem się z tym żyć – odpowiedziałem. – No nic, może ty coś wytropisz – wróciłem do tematu.
----------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!