-----------------------------
- Wchodzę w to - oznajmiła natychmiastowo, a ja uśmiechnęłam się ponuro.
- Bardzo dobrze - powiedziałam. - Wyruszamy po zmroku - dodałam i dałam jej czas na przygotowanie się. Większość moich rzeczy była już w Cieniu, więc zabrałam tylko zioła. Ferishia spakowała suszone mięso i ruszyła w stronę zbrojowni, ja nie wybrałam nic z tutejszej broni. Założyła zbroję, którą wcześniej oglądałam. Coś jeszcze wybierała, ale ja pozwoliłam sobie na lekką zwiechę. Dochodziła pora wieczorna, więc niedługo będziemy się zbierać do podróży. Ścisk w żołądku towarzyszył mi przez cały czas, pomimo iż wiele razy podróżowałam. Wreszcie słońce zniknęło i świat zaczął pogrążać się w ciemności.
"Już czas." pomyślałam i przełknęłam ślinę. Ferishia stała koło mnie, chwyciłam ją za łapę.
- Na pewno tego chcesz? - Zapytałam, dając jej możliwość wycofania się.
- Tak - odparła chłodno, nie zawahała się. To rozumiem. Skinęłam głową i powoli zaczęłam skupiać się na podróży, zadałam jej ostatnie pytanie.
- Gotowa? - Jej odpowiedzą było skinienie głową, zmrużyła oczy. Zacieśniłam uścisk na jej łapie. Zamknęłam oczy i skupiłam się na podróży. Chwilę potem poczułam na nowo grunt pod łapami. Otworzyłam oczy i ujrzałam moją kwaterę.
- Jesteśmy - powiedziałam.
Ferishia również odważyła się otworzyć oczy. Rozejrzałam się, czy aby nic się nie zmieniło podczas mojej nieobecności. Wszystko było w najlepszym porządku. Wzrokiem odszukałam moją przyjaciółkę, która właśnie wchodziła do mojej kwatery. Moja towarzyszka spięła mięśnie. Popatrzyłam na Ad, na jej pysku znów było widać dawny promienny uśmiech. Podbiegłam do niej i przytuliłam ją, odwzajemniła mi się tym samym.
- Shad! Tęskniłam! - Zaśmiała się i podskoczyła - a ona to kto? Nigdy jej nie widziałam... - zrzedła jej mina, gdy ujrzała białą waderę, z jej gardła dobiegał cichy, ostrzegawczy warkot.
- Och, mój błąd. Ferishia, poznaj proszę Ad - przedstawiłam waderze moją przyjaciółkę - Ad, poznaj proszę Ferishie. Dotarła tu ze mną, by pomóc mi z Desoto.
- Cześć! - Ad wróciła do swojego dawnego, radosnego tonu. Taką znałam. Rozmawiały przez chwilę, gdy ich rozmowa dobiegła końca, moja przyjaciółka przyszła się pożegnać i pognała na polowanie. Usiadłam i pozwoliłam Ferishii się rozejrzeć. Cóż, Cień nie był najprzytulniejszym miejscem, ale dało się w nim żyć. Moje łoże było chyba najwygodniejsze, więc odstąpiłam je waderze.
- Ja sobie poradzę - odparłam chłodno, gdy chciała zaprotestować. Wreszcie kiwnęła głową i spojrzała na Ad w towarzystwie dwóch basiorów i jednej wadery, wyruszających na polowanie.
------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!