sobota, 1 lipca 2017

Od Shadow

--------------------

Wadera spojrzała na mnie, po czym wróciła do podcinania roślinek.
- A więc, Shadow, mówisz, że potrzebujesz schronienia, tak? - Zapytała, urywając przy okazji listek jednej z roślin.
- Tak - odparłam, w moim głosie słychać było zdenerwowanie, przyglądając się jej spokojnemu zachowaniu, coś mi tu nie pasowało. Byłam przyzwyczajona do biegu, zmian miejsc i czasu. Biała wilczyca niespiesznie przelała wodę do drewnianej miski, wrzuciła tam wcześniej zerwany listek. Odwróciłam głowę, by przyjrzeć się temu miejscu. Nie często tu bywałam.
- Moim obowiązkiem jest więc ci go udzielić - kontynuowała i przysunęła miskę. - Pij.
Popatrzyłam na nią niepewnie, ale wreszcie pociągnęłam łyk, z dużą dozą niepewności. Przez myśl przemknęło mi, że mogła być zatruta, ale jednak pragnienie wygrało i znów napiłam się z niej.
- Nie możesz jednak zostać tu, w Drzewie Życia, przez wzgląd na moje... - spojrzała na moje ubłocone łapy, nie wyglądałam najlepiej - bezpieczeństwo. Rozumiesz chyba, nie mogę pozwolić nieznajomym nocować tam, gdzie śpię i ja. Mając jednak na uwadze twój stan - moje futro było pozlepiane błotem i zastygłą krwią, a z rany sączył się niezdrowo wyglądający płyn, który dopiero teraz zauważyłam. Skrzywiłam się lekko - zrobię wyjątek i pozwolę ci zostać u mnie w piwnicy na jedną noc. Moi mali pomocnicy przygotują dla ciebie leżankę, zapewnią ci wodę i strawę i oczyszczą rany. Później zobaczymy, co z tobą począć.
Zastanawiało mnie, kim są "mali pomocnicy", kiwnęłam głową i rozejrzałam się znów wokoło.
- Chodź za mną - powiedziała i ruszyłam w stronę schodów prowadzących do piwnicy. Była trochę spięta, pewnie nie chciała bym poznała Drzewo życia. - To już tu - oznajmiła, gdy byłyśmy już na dole. Popatrzyłam na to wszystko, nie wyglądało źle. Bywałam w gorszych miejscach, a to można nazwać luksusem, jakby się uprzeć.
- Dziękuję - powiedziałam z trudem, nie lubię dziękować. - Przepraszam za kłopot.
Nie chciałam sprawić wrażenia jakiejś dziwnej, która nie przeprosi ani nie podziękuje, chociaż uprzejmość przyszła mi z trudem, zdobyłam się na to. Wadera skierowała się w stronę wyjścia, gdy zniknęła ja usiadłam i pozwoliłam stworkom zająć się moimi ranami. Zastanawiałam się, gdzie teraz się podzieję, muszę znaleźć schronienie na dłużej, aż rany się zagoją... Zaczęłam zastanawiać się nad Cieniem, ale nie chciałam wracać do niektórych stworzeń i zdrajców. Potrząsnęłam głową, ale jednak przeniosłam część siebie w Cień, by przynajmniej odnaleźć moją przyjaciółkę.
- Shadan! - Usłyszałam jej głos w swym umyśle.- Czemu znowu nas opuszczasz?
- Przykro mi, Ad. Ale zdecydowałam, że nie będę tam często wracać - uśmiechnęłam się lekko, moja część w Cieniu zrobiła to samo.
- Rozumiem... - westchnęła tamta, było mi przykro, że muszę ją opuścić.
- Niedługo znajdę się w Cieniu, przecież wiesz. Nie mogę tu zostać na zawsze -powiedziałam i wróciłam do swej cielesnej postaci, zauważyłam że leżę na posadzce. Wstałam i poszukałam wzrokiem wyjścia, powinnam była już opuścić watahę. Skierowałam się do tamtego miejsca i wyszłam z pomieszczonka.
- Dziękuję za nocleg - rzuciłam w stronę wadery.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!