poniedziałek, 17 lipca 2017

Od Shadow

------------------------------

Odpowiedź wadery mnie zaskoczyła i trochę uradowała. W większości, gdy opuszczałam jakieś miejsce otrzymywałam jakąś pierdołę lub królika na drogę. Nie przepadałam za tym, więc zwykłe pożegnanie było miłą odmianą. 
- Ależ proszę - skrzyżowała przednie łapy, nie zwróciłam zbytnio uwagi na ten gest. Bardziej skupiałam się na wyjściu. - Pokazać Ci drogę do wyjścia?
- Nie. Trafię sama -odparłam z ponurym uśmiechem, błąkającym się na moim pysku.
Ruszyłam miarowym tempem w stronę lasu i zaraz przy jego wejściu zmieniłam kierunek, obejrzałam się za siebie i ujrzałam białą wilczycę, która krzątała się koło drzewa. Przez chwilę brakowało mi tego jej spokoju, ale pokręciłam głową i ruszyłam dalej. Marsz przemienił się w trucht. Nie doskwierał mi głód, więc ignorowałam zapachy zwierzyny, które do mnie docierały. Przez chwilę walczyłam w myślach, czy nie zapolować, ale zboczyłabym z trasy, przez myśl przeszło mi też by wrócić do Cienia, ale szybko odrzuciłam od siebie obie te myśli, nie chciałam tam wracać... Zwolniłam do marszu, gdy tylko poczułam że podnosi się teren, po krótkiej chwili wspinaczka zaczęła sprawiać mi trudność. Kilka razy straciłam grunt, łapy ślizgały mi się na mchu i innych takich. Wreszcie, gdy dotarłam na górę uderzył we mnie silny podmuch wiatru, ale nie zwróciłam na niego większej uwagi, moje uszy telepały się w różne strony, poddając się sile wiatru. Po paru minutach wiatr ucichł, dalej przyglądałam się krainie, w poszukiwaniu nowego celu mojej podróży. Usłyszałam szelest czy inne szuranie, które nie mogło być spowodowane wiatrem. Coś kazało mi się odwrócić, teraz, w tej sekundzie poderwać się i zobaczyć. Ledwo powstrzymałam się przed zrobieniem tak gwałtownego ruchu. Obróciłam się, powoli całym ciałem. Kilka kroków w tył jest przepaść, jeżeli dojdzie do walki jestem na przegranej pozycji. 
- Łatwo Cię znaleźć - ponury głos należał do jednego z Czołowych w Cieniu, Desoto.
Basior był mocnej budowy, jego futro było w odcieniach brązu, na jego ciele było wiele blizn i ran. Wyróżniały go oczy, były srebrne, zdawałoby się, że jest ślepy, ale miał świetny wzrok. 
- Nie trudno jest, gdy stoję na samym szczycie -warknęłam i podniosłam głowę. Byłam od niego młodsza, miał przewagę siły, wagi i wieku. 
- Pyskata się nam zrobiłaś - zripostował mnie szybko, spojrzałam na niego, na jego pysku błąkał się morderczy uśmiech.
Przez chwilę mnie ignorował, więc pozwoliłam sobie obejrzeć się za siebie i ocenić na jak bardzo przegranej pozycji jestem. Wystarczą dwa kroki i polecę do tyłu. 
- Nie ma Nas - rzuciłam mu wyzywające spojrzenie, nie chciałam teraz walczyć. - To już się dawno skończyło - warknęłam wściekle w jego stronę. 
- Dalej należysz do Cienia - warknął i podszedł do mnie, zmuszając mnie tym samym do cofnięcia się. Moja tylna łapa straciła oparcie, a ja prawie zsunęłam się w dół. 
- Wiem. Ale nie jestem już w Czołowych - warknęłam i zmusiłam się do zmiany miejsca, poprzez cień, który padł na moje łapy.
- Jeden ruch, a zginiesz -w jego oczach widać było stoicki spokój, jakby wizja śmierci nic mu nie robiła. Obraz wilka zamigotał i zniknął. Zdezorientowało mnie to dosyć porządnie, obróciłam się by widzieć przeciwnika. 
- Nie musiałem nawet walczyć... - mruknął chłodno i pchnął mnie w tył, wcześniejsza utrata równowagi wciąż kołatała się w moim umyśle. Nie znałam odległości, która dzieliła mnie od przepaści. - Widzimy się w Cieniu - odwrócił się i zniknął.
Głupia śmierć, wolałabym umrzeć w walce... Pomyślałam i skupiłam się na jakimś miejscu, gdzie mogłabym się przenieść. 
- Drzewo - mruknęłam i skupiłam się na tamtym miejscu. Bałam się, że nie zdążę użyć odpowiednio mojej mocy, ale potrząsnęłam głową i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam, ujrzałam trawę i białe łapy jakiegoś wilka, pewnie Ferishia. 
- Jasna cholera - warknęłam i pozbierałam się z ziemi, otrzepując piach z futra. 
- Coś się stało, że wracasz, Shadow? - Głos wadery o mało nie wyprowadził mnie totalnie z równowagi, byłam wściekła na siebie, że dałam się zepchnąć Desoto... Popatrzyłam na uśmiechniętą waderę, widać było że jest trochę zmartwiona, ale też przestraszona moim przybyciem.

-----------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!