poniedziałek, 31 lipca 2017

Od Anguy


- Przyszłam tu po to, by cię zabić! - Wyszczerzyłam się w upiornym uśmiechu, zbliżając kły do szyi wadery. Z oczu Ferishii popłynęły łzy, jednak nic nie powiedziała, wpatrując się z przerażeniem w zaciskające się na jej szyi kły. Skóra na karku lekko pękła, świeża krew splamiła białe futro. Spojrzałam w jej rozszerzone źrenice.
-To wszystko dlatego, że zniszczyłaś mój świat, ZNISZCZYŁAŚ WATAHĘ! - Przesłałam jej własne myśli, coraz mocniej zaciskając szczęki. Wadera wyglądała na zaszokowaną,  łzy leniwie spływały po jej policzkach, z gardła wydarł się cichy szloch.
- Robiłam wszystko, by ją uratować! - Udało się jej w końcu powiedzieć.
- Uratować...?! Zostawiłaś zgliszcza naszego świata na pastwę losu! Wszystko wymarło, ale ja przeżyłam i poprzysiągłem się zemścić!
- Nie miałam innego wyjścia! Musiałam przemieścić się w czasie, w przeciwnym razie zginęłabym ja i dziesiątki niewinnych smoków! - Zachlipała Ferishia.
 - Czyli lepiej, żeby zginęły wilki! Zwierzęta! - Wycedziłam przez zaciśnięte na jej gardle zęby. - Czyli bardziej zależy ci na smokach?! ZDRAJCA!!! 
 - N-nie wiedziałam, że ktoś zginie! Nie wiem nawet, co wydarzyło się pod moją nieobecność... 
 Przygwoździłam ją mocniej do ziemi i cofnęłam paszczę, po kłach spływała krew wadery. 
- Myślałaś o smokach, zapominając o własnej watasze. I ty się uważasz za dobrą alfę... - Wysyczałam z obrzydzeniem.
- Nie zapomniałam o własnej watasze, zrozum! Nie przyszło mi do głowy, że to się może tak dla niej skończyć!
 - Nie zmienia to faktu, że Nerthvena spłynęła krwią! A więc muszę to zrobić... - Wyszczerzyłam kły, dalej wpatrując się w waderę. Już gotowałam się do zadania ostatecznego ciosu.
Gdy nagle poczułam że, nie mogę tego zrobić. W końcu Ferishia była moją przyjaciółką. " Była... Pamiętaj, to przeszłość, masz zadanie do wypełnienia. Ty, albo ona!" Przeszło mi przez myśl. "
Pamiętaj co się stało. Przypomnij sobie zgliszcza. To wszystko jej wina!"
 - Ja... Nie mam nic na swoją obronę - Szepnęła cicho wadera. Westchnęłam. 
 - Masz rację. - Wysyczałam przez kły. - Ale ja nie mogę tego zrobić... A więc to ja muszę się pożegnać... - Ferishia aż otworzyła oczy ze zdziwienia. Przez chwilę mrugała jakby chciała odgonić resztkę łez i spojrzała mi w oczy z niemym pytaniem. Puściłam ją i odsunęłam się na chwiejnych nogach, by mogła otrzepać się z piasku.
-Bogowie kazali mi cię ukarać za zniszczenie watahy, inaczej sama zginę. 
-Bogowie? Dlaczego musieli posłać ciebie, by mnie zabić? -Wadera wstała a jej źrenice momentalnie się rozszerzyły. -Nie mogą załatwić brudnej roboty osobiście?! - Wykrzyknęłam w przestrzeń, jakby chciała by wzmiankowani ją usłyszeli.
-Twoje zaklęcie zamknęło ich w równoległej rzeczywistości, tylko ja mogłam się wyrwać jako półbogini. - Wyjaśniłam spokojnie.
- Hm, dobrze im tak - mruknęła pod nosem. - Skoro są zamknięci w równoległej rzeczywistości, to jak mają cię zabić?

- Jestem awatarem, czyli jestem z nimi połączona. Cały czas.- Wilczyca chyba zrozumiała beznadziejność sytuacji.

- I co teraz zrobimy?- Spytała, jakby obawiając się tego sformułowania.
- Nie mam zielonego pojęcia, nie mogę wyrzec się tego, kim jestem, jedyne, co mogłabym zrobić, by przeżyć, wiesz z resztą... - Feri głośno przełknęła ślinę, z czego wywnioskowałam, że rozumie.
- Czy znasz kogoś, kto może coś zaradzić? - Spróbowałam podejść do problemu z drugiej strony.
- Nie - pokręciła głową. -ale myślę, że możemy spróbować jakoś oszukać śmierć. Musimy sprawić, że bogowie pomyślą, że mnie zabiłaś, chociaż tego nie zrobisz. Pytanie tylko, jak tego dokonać?
Niestety nie wiem, trzeba by sprawdzić księgi, może tam coś znajdziemy... ?- Zamyśliłam się.
- Możemy poszukać czegoś w mojej bibliotece - zaproponowała Ferishia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!