- Przyszłam tu po to, by cię zabić! - Wyszczerzyłam się w upiornym uśmiechu, zbliżając kły do szyi wadery. Z oczu Ferishii popłynęły łzy, jednak nic nie powiedziała, wpatrując się z przerażeniem w zaciskające się na jej szyi kły. Skóra na karku lekko pękła, świeża krew splamiła białe futro. Spojrzałam w jej rozszerzone źrenice.
-To wszystko dlatego, że zniszczyłaś mój świat, ZNISZCZYŁAŚ WATAHĘ! - Przesłałam jej własne myśli, coraz mocniej zaciskając szczęki. Wadera wyglądała na zaszokowaną, łzy leniwie spływały po jej policzkach, z gardła wydarł się cichy szloch.
- Robiłam wszystko, by ją uratować! - Udało się jej w końcu powiedzieć.
- Uratować...?! Zostawiłaś zgliszcza naszego świata na pastwę losu! Wszystko
wymarło, ale ja przeżyłam i poprzysiągłem się zemścić!
- Nie miałam innego wyjścia! Musiałam przemieścić się w czasie, w przeciwnym razie zginęłabym ja i dziesiątki niewinnych smoków! - Zachlipała Ferishia.
- Czyli lepiej, żeby zginęły wilki! Zwierzęta! - Wycedziłam przez zaciśnięte na jej gardle zęby. - Czyli bardziej zależy ci na smokach?! ZDRAJCA!!!
- N-nie wiedziałam, że ktoś zginie! Nie wiem nawet, co wydarzyło się pod moją nieobecność...
Przygwoździłam
ją mocniej do ziemi i cofnęłam paszczę, po kłach spływała krew wadery.
- Myślałaś o smokach, zapominając o własnej watasze. I ty się uważasz za
dobrą alfę... - Wysyczałam z obrzydzeniem.
- Nie zapomniałam o własnej watasze, zrozum! Nie przyszło mi do głowy, że to się może tak dla niej skończyć!
- Nie zmienia to faktu, że Nerthvena spłynęła krwią! A więc muszę to zrobić... - Wyszczerzyłam kły, dalej wpatrując się w waderę. Już gotowałam się do zadania ostatecznego ciosu.
Gdy nagle poczułam że, nie mogę tego zrobić. W końcu Ferishia była moją
przyjaciółką. " Była... Pamiętaj, to przeszłość, masz zadanie do wypełnienia. Ty, albo ona!" Przeszło mi przez myśl. "
Pamiętaj co się stało. Przypomnij sobie zgliszcza. To wszystko jej wina!"
- Ja... Nie mam nic na swoją obronę - Szepnęła cicho wadera. Westchnęłam.
- Masz rację. - Wysyczałam przez kły. - Ale ja nie mogę tego zrobić... A więc to ja muszę się pożegnać... - Ferishia aż otworzyła oczy ze zdziwienia. Przez chwilę mrugała jakby chciała odgonić resztkę łez i spojrzała mi w oczy z niemym pytaniem. Puściłam ją i odsunęłam się na chwiejnych nogach, by mogła otrzepać się z piasku.
-Bogowie kazali mi cię ukarać za zniszczenie watahy, inaczej sama zginę.
-Bogowie? Dlaczego musieli posłać ciebie, by mnie zabić? -Wadera wstała a jej źrenice momentalnie się rozszerzyły. -Nie mogą załatwić brudnej roboty osobiście?! - Wykrzyknęłam w przestrzeń, jakby chciała by wzmiankowani ją usłyszeli.
-Twoje zaklęcie zamknęło ich w równoległej rzeczywistości, tylko ja mogłam się wyrwać jako półbogini. - Wyjaśniłam spokojnie.
- Hm, dobrze im tak - mruknęła pod nosem. - Skoro są zamknięci w równoległej rzeczywistości, to jak mają cię zabić?
- Jestem awatarem, czyli jestem z nimi połączona. Cały czas.- Wilczyca chyba zrozumiała beznadziejność sytuacji.
- I co teraz zrobimy?- Spytała, jakby obawiając się tego sformułowania.
- Nie mam zielonego pojęcia, nie mogę wyrzec się tego, kim jestem, jedyne, co mogłabym zrobić, by przeżyć, wiesz z resztą... - Feri głośno przełknęła ślinę, z czego wywnioskowałam, że rozumie.
- Czy znasz kogoś, kto może coś zaradzić? - Spróbowałam podejść do problemu z drugiej strony.
-
Nie - pokręciła głową. -ale myślę, że możemy
spróbować jakoś oszukać śmierć. Musimy sprawić, że bogowie pomyślą, że
mnie zabiłaś, chociaż tego nie zrobisz. Pytanie tylko, jak tego dokonać?
- Niestety nie wiem, trzeba by sprawdzić księgi, może tam coś znajdziemy... ?- Zamyśliłam się.
- Możemy poszukać czegoś w mojej bibliotece - zaproponowała Ferishia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!