Słuch podpowiadał mi, że znajduję się niedaleko lasu. Stłumione ćwierkanie ptaków dochodziło do moich uszu jak niegdyś melodia, którą matka śpiewała mi do snu, żebym się uspokoiła. To zawsze na mnie działało. W tej chwili żaden inny dźwięk nie mógł mnie wyrwać ze stanu skupienia, w którym obecnie przebywałam. Moje myśli krążyły teraz tylko wokół melodii, jakiej wydobywały z siebie te majestatyczne stworzenia. Nawet żadne inne istoty nie miały prawa zbliżyć się do mnie oraz mi przerwać. Obecnie myślałam tylko o tym, by się nie ruszyć. Chciałam pozostać tak już na zawsze, siedząc i nie zaprzątać swojej głowy niedokończonymi sprawami, które niegdyś miały miejsce.
W tym momencie było cudownie, absolutnie idealnie. Ale takie chwile raczej nie mogą trwać zbyt długo, czyż nie? Zwyczajnie odrywają wszystkich od swoich codziennych zajęć, co skutkuje tylko zaniedbaniem własnego toku dobowego. Dlatego właśnie w końcu postanowiłam ruszyć się z tego "magicznego" lasu i wrócić do swojej norki (czyt. drzewa), w której czułam się i tak najlepiej.
W tym momencie było cudownie, absolutnie idealnie. Ale takie chwile raczej nie mogą trwać zbyt długo, czyż nie? Zwyczajnie odrywają wszystkich od swoich codziennych zajęć, co skutkuje tylko zaniedbaniem własnego toku dobowego. Dlatego właśnie w końcu postanowiłam ruszyć się z tego "magicznego" lasu i wrócić do swojej norki (czyt. drzewa), w której czułam się i tak najlepiej.
Po prostu cisza i spokój, a tego w tej chwili było mi potrzeba.
Drepcząc powoli do celu nie sposób było nie zauważyć, że niewiele wilków zapuszczało się na te tereny watahy. Prawdę mówiąc, nie miała pojęcia, dlaczego nikt nie odwiedza tego obszaru, gdyż tu są jedne z najpiękniejszych widoków, jakie kiedykolwiek widziałam. Może po prostu boją się nieznanego? Ale czy ja wiem, tutaj nie ma jakichś niebezpieczeństw lub powodów do obaw. Ich strach jest zwyczajnie... wyolbrzymiony - jeśli można w taki sposób to nazwać.
Już miałam skręcać w lewą ścieżkę, gdy nagle nade mną pojawił się ogromny cień, przemieszczając się z miejsca na miejsce. Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy było drzewo. Przecież znajdowałam się w lesie, a w nim było od groma tych wielkich roślin. Jednak ma ciekawość dobiła granic możliwości i to w tej chwili postanowiłam spojrzeć w górę, by w końcu się dowiedzieć, co znajduje się nade mną. To właśnie ten widok, doprowadził mnie do skrajnego załamania.
Smok - stworzenie, którego już nigdy w życiu nie chciałam spotkać, które całkowicie zrujnowało mi życie. W najgorszych koszmarach nie miałam takiego momentu, by spotkać się z "tym". Ten moment, był jednym z najgorszych w moim życiu, a nie miałam ich wiele.
Całkiem zaparło mi dech w piersi, nawet na krok nie potrafiłam się ruszyć. W jaki sposób mam uciec? - te słowa zapamiętałam, jako ostatnie tego dnia. Przez brak możliwości oddechu w końcu zemdlałam, pozostając sam, na sam z tą skrzydlatą bestią.
Drepcząc powoli do celu nie sposób było nie zauważyć, że niewiele wilków zapuszczało się na te tereny watahy. Prawdę mówiąc, nie miała pojęcia, dlaczego nikt nie odwiedza tego obszaru, gdyż tu są jedne z najpiękniejszych widoków, jakie kiedykolwiek widziałam. Może po prostu boją się nieznanego? Ale czy ja wiem, tutaj nie ma jakichś niebezpieczeństw lub powodów do obaw. Ich strach jest zwyczajnie... wyolbrzymiony - jeśli można w taki sposób to nazwać.
Już miałam skręcać w lewą ścieżkę, gdy nagle nade mną pojawił się ogromny cień, przemieszczając się z miejsca na miejsce. Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy było drzewo. Przecież znajdowałam się w lesie, a w nim było od groma tych wielkich roślin. Jednak ma ciekawość dobiła granic możliwości i to w tej chwili postanowiłam spojrzeć w górę, by w końcu się dowiedzieć, co znajduje się nade mną. To właśnie ten widok, doprowadził mnie do skrajnego załamania.
Smok - stworzenie, którego już nigdy w życiu nie chciałam spotkać, które całkowicie zrujnowało mi życie. W najgorszych koszmarach nie miałam takiego momentu, by spotkać się z "tym". Ten moment, był jednym z najgorszych w moim życiu, a nie miałam ich wiele.
Całkiem zaparło mi dech w piersi, nawet na krok nie potrafiłam się ruszyć. W jaki sposób mam uciec? - te słowa zapamiętałam, jako ostatnie tego dnia. Przez brak możliwości oddechu w końcu zemdlałam, pozostając sam, na sam z tą skrzydlatą bestią.
---------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!