piątek, 21 lipca 2017

Od Shadow

-------------------------

Biała wadera przejęła pałeczkę, ja musiałam odsapnąć. Spojrzałam na mój lewy bok, teraz dopiero zauważyłam ranę, która była sprawką basiora. Krew już zasychała. Oglądałam potyczkę Ferishii i Desota, w gotowości by w razie czego jej pomóc, ale dawała sobie radę, nawet miała nad nim przewagę. Ruchy basiora były coraz wolniejsze, Ferishia zatrzymała się i skupiła na czymś. Po kilku sekundach nici skrępowały naszego przeciwnika. Podeszłam do niego z nienawistnym uśmiechem i rządzą mordu, mogłam się zemścić za to wszystko. 
- Stój-powiedziała stanowczo. - Wystarczającą karą dla niego będzie gnicie w celi. Oraz blizny, które będą przypominać mu o tej walce do końca życia. 
- Ale... -zaprotestowałam, próbując ukryć zdenerwanie
- Musimy się pospieszyć - przerwała mi, zacisnęłam wściekle zęby. - Długo go tak nie utrzymam.
Skinęłam głową, nie odpowiadały mi jej warunki, ale zgodziłam się na nie. 

***

- To nie my zamknęliśmy cię za kratami. Wpędziła cię tam twoja chora żądza zemsty - uśmiechnęłam się chłodno, słysząc waderę. Nie interesowały nas przekleństwa i inne pierdoły, które dobiegały zza krat. Wyprzedziłam waderę, która zmierzała w stronę jadalni. Nasza rozmowa nie kleiła się, obie byłyśmy przytłoczone tym wszystkim co działo się przez ostatnie kilka dni. 
- Shadow, dziękuję za waszą gościnę, ale chciałabym opuścić już Cień, jeśli to możliwe - oznajmiła, a ja kiwnęłam z wolna głową. Ferishia miała swoje sprawy, nie mogłam jej tu zatrzymać, więc chcąc nie chcąc, musiałam pomóc jej wrócić. Każda z nas miała swoje zasady, nie mogłam złamać swoich. 
- Jeżeli jesteś gotowa, możemy już wyruszyć.-powiedziałam, wymuszając uśmiech.
- Jeżeli pozwolisz, zjem i możemy ruszać. Spotkamy się u Ciebie.-rzekła i ruszyła truchtem w stronę jadalni. Skinęłam głową, po krótkiej chwili byłam już w swojej jaskini. Zabrałam kilka ziół i maść, przykładając je do rany.
"Cholera jasna!" zaklęłam w myślach, gdy poczułam pieczenie, cóż, przynajmniej mogłam być spokojniejsza i nie bać się że wda mi się zakażenie. Usiadłam, czekając aż maść się wchłonie. 
- Możemy ruszać?-zapytałam, gdy wadera weszła i stanęła koło mnie. Położyłam swoją łapę na jej i skupiłam się na Drzewie. Pociemniało mi przed oczami, poczułam jakbym traciła grunt pod łapami, chwilę potem uczucie minęło. 

Na pysku wadery widać było promienny uśmiech, lecz w jej oczach zauważyłam zmęczenie. Również się uśmiechnęłam, ale z lekkim dystansem. Tutaj najwidoczniej nasza przygoda miała się skończyć. Posmutniałam lekko, polubiłam tą białą waderę, ale nic nie trwa wiecznie. Wymusiłam uśmiech i spojrzałam na Ferishię.
- Dziękuję. - szepnęłam w jej stronę.



>Fercia? Powoli kończymy? <

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!