Darsh'tian przycupnął na skale zawieszonej nad niezmąconym lustrem jeziora i westchnął ciężko. Jego nozdrza znajdowały się na tyle blisko wody, że uwolnione z nich powietrze posłało po powierzchni niewielką falę.
Smok nie był w najlepszym humorze. Czuł się taki... bezradny. A przede wszystkim bolały go nogi. Znaczną część dnia spędził, szukając Ferishii. Nietrudno się domyślić, że nigdzie nie mógł jej znaleźć. Przepadła. Jak śliwka w kompot.
Jak to jest, że osoby i przedmioty znikają najczęściej właśnie wtedy, gdy najbardziej się ich potrzebuje?
Potrzebował Ferishii. Miał ostatnio tyle spraw na głowie. Przewodzenie stadu smoków... cóż, to nie było zajęcie, do którego się nadawał. Otrzymywał coraz więcej skarg od swoich podopiecznych: gdzieś na jego terenach wysychał jakiś strumień, w jednym z lasów zaczynało brakować zwierzyny, a jeszcze gdzie indziej pojawiły się stworzenia próbujące wykradać smocze jaja. Jakby tego było mało, niektórzy przychodzili do niego z osobistymi problemami: partner znikający gdzieś prawie każdej nocy (czyżby romans?), smoczątko bez apetytu czy nawet dziwne krostki pod ogonem.
Z jakiegoś powodu wszyscy myśleli, że Darsh będzie umiał znaleźć rozwiązanie dla tych spraw. Cóż, mylili się. Nie radził sobie. Potrzebował porady od kogoś bardziej doświadczonego. Ponadto, dawno nie widział się z przyjaciółką i był zwyczajnie ciekaw, co u niej słychać.
Jakby od niechcenia schylił łeb jeszcze bliżej wody i niespiesznie wysunął język spomiędzy ostrych zębów, aby się napić. I właśnie wtedy, z tej perspektywy, zauważył wilka.
Przez ułamek sekundy myślał, że mu się poszczęściło i że odnalazł Ferishię, jednak szybko zreflektował się, iż odległy kształt ma inny kolor niż jego przyjaciółka. Mimo wszystko, ucieszył się na ten widok.
Zwinnym ruchem zeskoczył ze skały na piach i pognał w stronę zwierzęcia. Został zauważony przez wilka, który rzucił się do ucieczki - najwyraźniej przestraszył się ogromnego smoka.
- Zaczekaj! - Wykrzyknął Darsh'tian. - Chcę ci zadać tylko jedno pytanie!
Wilk zwolnił, jednak widać było, że nie ufa smokowi. Wszystkie mięśnie miał napięte, gotów w każdej chwili zerwać się do biegu. Darsh zatrzymał się w znacznej odległości od niego, bojąc się, że podchodząc bliżej, spłoszy wilka.
Wziął kilka głębokich wdechów. Zdecydowanie pogorszyła mu się kondycja. Będzie musiał znów wrócić do regularnych ćwiczeń... Tylko jak znaleźć na nie czas, mając całe stado na głowie? Kiedy w końcu uspokoił oddech, zapytał:
- Nie widziałeś przypadkiem Ferishii? Pewnie należysz do jej stada.
Jak to jest, że osoby i przedmioty znikają najczęściej właśnie wtedy, gdy najbardziej się ich potrzebuje?
Potrzebował Ferishii. Miał ostatnio tyle spraw na głowie. Przewodzenie stadu smoków... cóż, to nie było zajęcie, do którego się nadawał. Otrzymywał coraz więcej skarg od swoich podopiecznych: gdzieś na jego terenach wysychał jakiś strumień, w jednym z lasów zaczynało brakować zwierzyny, a jeszcze gdzie indziej pojawiły się stworzenia próbujące wykradać smocze jaja. Jakby tego było mało, niektórzy przychodzili do niego z osobistymi problemami: partner znikający gdzieś prawie każdej nocy (czyżby romans?), smoczątko bez apetytu czy nawet dziwne krostki pod ogonem.
Z jakiegoś powodu wszyscy myśleli, że Darsh będzie umiał znaleźć rozwiązanie dla tych spraw. Cóż, mylili się. Nie radził sobie. Potrzebował porady od kogoś bardziej doświadczonego. Ponadto, dawno nie widział się z przyjaciółką i był zwyczajnie ciekaw, co u niej słychać.
Jakby od niechcenia schylił łeb jeszcze bliżej wody i niespiesznie wysunął język spomiędzy ostrych zębów, aby się napić. I właśnie wtedy, z tej perspektywy, zauważył wilka.
Przez ułamek sekundy myślał, że mu się poszczęściło i że odnalazł Ferishię, jednak szybko zreflektował się, iż odległy kształt ma inny kolor niż jego przyjaciółka. Mimo wszystko, ucieszył się na ten widok.
Zwinnym ruchem zeskoczył ze skały na piach i pognał w stronę zwierzęcia. Został zauważony przez wilka, który rzucił się do ucieczki - najwyraźniej przestraszył się ogromnego smoka.
- Zaczekaj! - Wykrzyknął Darsh'tian. - Chcę ci zadać tylko jedno pytanie!
Wilk zwolnił, jednak widać było, że nie ufa smokowi. Wszystkie mięśnie miał napięte, gotów w każdej chwili zerwać się do biegu. Darsh zatrzymał się w znacznej odległości od niego, bojąc się, że podchodząc bliżej, spłoszy wilka.
Wziął kilka głębokich wdechów. Zdecydowanie pogorszyła mu się kondycja. Będzie musiał znów wrócić do regularnych ćwiczeń... Tylko jak znaleźć na nie czas, mając całe stado na głowie? Kiedy w końcu uspokoił oddech, zapytał:
- Nie widziałeś przypadkiem Ferishii? Pewnie należysz do jej stada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!