niedziela, 21 stycznia 2018

Od Darsh'tiana


- Wyruszyła na pewną wyprawę. Ma coś do załatwienia na Bezkresnej Pustyni.
Źrenice smoka rozszerzyły się, na moment niemalże całkowicie przesłaniając złociste tęczówki. Jego myśli zaczęły galopować niczym konie wyścigowe wypuszczone z boksu startowego, popędzane ostrym biczem słów burego wilka.
Dlaczego Ferishia wyruszyła na Bezkresną Pustynię? Dlaczego w ł a ś n i e  t a m? To właśnie na jej gorących piaskach, przed upływem niespełna roku, doszło do przełomowego wydarzenia. To pod jej piaskami smoki więzione były przez setki lat, czekając na uwolnienie. Ferishia była tam w momencie, gdy jego współbracia odzyskali wolność.
A teraz wyruszyła tam znowu.
Darsh myślał, że wadera już nigdy nie będzie w stanie odwiedzić tego miejsca. On by nie potrafił. Słońce niemiłosiernie palące łuski, zapach piasku prażonego przez jego promienie... Wzdrygnął się na samo wspomnienie swego dawnego więzienia, które kryło się poniżej.
A jednak, teraz musiał się tam wybrać.
Ferishia z jakiegoś powodu wyruszyła w tamte strony, nie uprzedziwszy go o swoich zamiarach.
Nie pozwoli sobie na takie traktowanie, co to, to nie!
Jednocześnie jedna, zdradziecka myśl zrodziła się gdzieś w najciemniejszym zakamarku jego umysłu: a co, jeśli wilczyca zechce obrócić się przeciwko jego rodowi? Może zechce znów skazać jego braci na wieczny letarg w podziemnej klatce? Smok zganił się w głowie za tę myśl. Ferishia była jego przyjaciółką, z pewnością nie ośmieliłaby się wbić mu noża w plecy.
Choć, może... 
Smok podjął decyzję.
- To musi być długa podróż - odpowiedział tylko, nie chcąc zdradzać swych obaw.
- O, tak - odpowiedział wilk, kiwając gorliwie łbem. - Ale jeśli tak bardzo chcesz się z nią spotkać, to znam pewien skrót.
Darsh ucieszył się, że szary zaproponował mu takie rozwiązanie. Część napięcia uszła z niego wraz z powietrzem, które ciężko wypuścił przez nozdrza. Chciał wyruszyć teraz, w tej chwili... ale! Nie czuł się gotowy. Nie wspominając już o tym, że musiał zdobyć zapas suchego prowiantu i czystej wody, jeśli nie chciał, by tak trywialne sprawy spowalniały go w podróży.
- No dobrze. Będę musiał się przygotować i wyruszymy. Jutro - oznajmił stanowczo.
Lekko uszczypnął swój rozwidlony język zębami, gdy zdał sobie sprawę, że postąpił trochę zbyt... roszczeniowo. Możliwe, że wilk miał na jutro jakieś inne plany. I, choć nie mogły być one tak ważne, jak zbliżająca się wyprawa, smok wiedział, że powinien był je uszanować.
- Oczywiście. Spotkajmy się w tym samym miejscu - schylił łeb, ku uldze Darsha. - Do zobaczenia! 
Wilcza sylwetka zniknęła w gąszczu krzaków, zostawiając smoka samego z własnymi myślami. Przez krótką chwilę stał tak jeszcze, próbując poukładać sobie to wszystko w głowie. W końcu jednak podniósł swe cielsko i również oddalił się od jeziora, mając w perspektywie przygotowanie się do wyprawy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!