środa, 31 stycznia 2018

Od Nefertete - Pół-smoki i wilkory


Nefertete wpatrywała się w waderę. Zrozumiała. Spotkała już taką anomalie. Co dziwne, dużo rzadszą niż jej własny gatunek, którego pozostało ledwie kilkoro czystej krwi i niewiele więcej mieszańców. 
- Jesteś pół smokiem prawda? - zapytała. Jednak nie oczekiwała odpowiedzi. Podeszła bezceremonialnie do Ginger. Łapą odsunęła kawałek sierści na jej boku. Łuski zalśniły. 

- Hm. Ostatni jakiego widziałam przeżył ledwo dwa lata. Ojciec smok czy matka? Z pewnością ojciec. Mało który szczeniak przeżywa z dominacją smoczej krwi. Nie mówiąc już o przeżyciu porodu. Ciekawe, czy krew posiada tą samą budowę, co normalnego wilka. Erytrocyty smoków znacznie różnią się od wilczych czy też ludzkich. Już nie mówiąc o budowie i składzie płynów ustrojowych. - Falcon mówiła wciąż do siebie w sposób niezrozumiały dla Ginger obchodząc swoją towarzyszkę dookoła. Mówiła bowiem w języku wilkorów. Który jakże różnił się od potocznego. Nie było wręcz żadnych podobieństw. Ani w fonetyce, ani w zapisie. Nawet alfabet był inny. Nadany wilkorom w celu odróżnienia gatunku od zwykłych leśnych kundli. Język który w uszach innych brzmiał jak syczenie, składający się na mieszankę "sz" "ż" "s", a nauczyć się go było wręcz niemożliwością, ponieważ jego umiejętność była wrodzona i wpajana odkąd szczenię skończy dwa dni. 

Podniosła łapą jej łeb i przyjrzała się jej oczom. Zbadała rude kręgi na ciele. Pazury. Uszy. Ciekawość wzięła górę ku bardzo wyraźnemu niezadowoleniu białej. 
Tamta próbowała odsunąć się od Nef jednak, nie zdołała. Wilkor nie zwracał nawet uwagi, gdy łapą wdepnął w pozostałości smoczego ognia. Patrzył na pół smoka niczym na obiekt doświadczalny. Na szczura w laboratorium czy cokolwiek innego. W głowie przemknęła jej nawet myśl, by zabrać ją i poeksperymentować. Jednak odgoniła ją szybko od siebie, potrząsając lekko głową. 

- Możesz łaskawie przestać - zniecierpliwiła się Ginger i odepchnęła jej łapę. 
- Gi, mogę ci tak mówić? Z resztą nie ważne. - odrzekła, mając w tym momencie gdzieś głęboko, to jak faktycznie nazywa się jej towarzyszka- Jesteś drugim pół smokiem jakiego spotkałam, a śledzę smocze kolonie od paru lat. Także uspokój się. - Nefi przewróciła oczami. - Przecież cię nie zjem. Jeszcze. - dodała po chwili zastanowienia. W końcu nie bez powodu mówi się, że Nefertete jako władczyni Egiptu, żona Echnatona, lubiła kąpać się w krwi i jeść organy młodych kobiet. 
- Drugim? - dopytała. 
Nefertete kiwnęła łbem twierdząco, tracąc nagle chęć na rozmowę i resztki obudzonej ciekawości. Za dużo powiedziała. Szczerze nie była gotowa na jakiekolwiek spotkanie, a biorąc pod uwagę fakt, że ostatni raz tak dużo powiedziała w jednym momencie miał miejsce, gdy była jeszcze szczeniakiem, po prostu straciła kontrolę. 

Sokół zrobiła krok w tył. Widziała rodzące się pytania w oczach swojej towarzyszki. Jednak nie miała ochoty na odpowiadanie na którekolwiek z nich. W dodatku, oczami znajdującego się niedaleko sokoła wędrownego, ujrzała zbliżającego się wysłańca Ven'a. Miała dość pozbywania się kolejnych mieszańców. Uznała, że lepiej się stąd ulotnić. I to jak najszybciej. Zrobiła w tył zwrot i ku zaskoczeniu Ginger zwyczajnie ruszyła w stronę bariery przekraczając ją i idąc w stronę tuneli. 
- Hej ! Wracaj tu! Musisz iść ze mną do...! - usłyszała tylko za sobą.
Zatrzymała się tuż za barierą i odwróciła jakby czekając na reakcje wilka. 
- Gdzie ty idziesz? - dogoniła ją, jednak nie przekroczyła bariery. 
- Do siebie - mruknęła pod nosem. Nie wiedziała nawet czy wadera ją usłyszała. Pomijając fakt, że miała to w poważaniu. Nie była niańką do dzieci i nie miała zamiaru nią zostać. Jednak dała jej wybór. Zostać i pilnować jakże świętych granic watahy, narażając się "górze " czy iść za nią i być może, dowiedzieć się czegoś więcej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!