niedziela, 4 lutego 2018

Od Kivuli Moto - Szkarłatna posoka

 
Wadera stała, wciąż będąc niepewna swojej decyzji. Owszem, chciała dowiedzieć się czegoś więcej na temat Nef - gdyż ona sama wiedziała o niej zbyt wiele - a także o innych pół-smokach, lecz nigdy nie planowała przekroczyć tej bariery - uważała ją za granicę, której nigdy nie mogłaby przekroczyć. Zwróciła swój łeb ku górze widząc, że już powoli świta. Wiedziała, iż czas jej warty dobiega końca, a ona sama będzie za niedługo musiała opuścić to miejsce - znajdując się na terenach Nerthveny lub poza nimi. Zdawała sobie sprawę z tego, jak szybko musi dokonać tego wyboru i to ją przytłaczało. Jej towarzyszka powoli przechodziła już przez "bramę do innego świata", a ona tam sterczała i zwracała uwagę tylko na chmury. Za długo myślisz, Kivuli, pomyślała niezdecydowana hybryda, dokonaj wyboru.
Mieszaniec po raz ostatni spojrzał na granicę oddzielającą jej krainę, od tego, co jest na zewnątrz i biegnąc przed siebie nie mogła oprzeć się wrażeniu, że właśnie straciła coś ważnego. Coś, co mogłoby wnieść jakieś zmiany do jej życia. Nie zaprzątając sobie więcej głowy tymi myślami skupiła się na ruchu swoich łap. Nie chciała się wrócić, gdyż zdawała sobie sprawę z tego, iż wprowadzanie ogromnych modyfikacji do jej bytu nie przyniosłoby większych korzyści. Nie miała zamiaru już niczego więcej zmieniać, bo przecież po co? Kolejne straty i ból - taki właśnie koszt miała wiedza na temat swojej rasy, która w tym momencie nie była dla niej tyle warta, by przekroczyć barierę. Nie po to się tu znalazła.
- Zrobiłaś dobrze, Moto. - Wadera próbowała uspokoić swój umysł, w którym kłębiło się teraz tak wiele przemyśleń, iż nawet dla niej to było za dużo. Wiele razy była stawiana przed takimi wyborami, lecz odpowiedzi na nie zawsze przychodziły jej z łatwością. Więc dlaczego teraz? Z jakiego powodu w tym momencie nie mogła znaleźć adekwatnego rozwiązania do tej sytuacji? W kółko i w kółko zadawała sobie te same - odrobinę bezsensowne - pytania, które nigdy nie miały doczekać się dokładnego wyjaśnienia. - To była bardzo dobra decyzja... - Wciąż przekonywała samą siebie do tej myśli. Wiedziała jednak, że mogła to rozegrać o wiele lepiej, lecz nie miała zielonego pojęcia, w jaki sposób miałaby to osiągnąć.
Po chwili skręciła leśną ścieżką w prawo, by udać się do znajomego jeziora - może, by na coś zapolować lub chociażby się napić. Droga do niego prowadziła przez kręte, wyściełane liśćmi uliczki, które z daleka mogły się wydawać niekończące (jak ta opowieść, hę?). Niewiele wilków wiedziało o tym miejscu - Ginger mogła się nawet założyć o to, że nikt o zdrowych zmysłach by się tak daleko nie zapuścił. Nagie drzewa o tej porze roku dodatkowo odstraszały podróżnych, pozostawiając po sobie aurę tajemniczości, otaczającą wszystko wokół. Nawet piękny (w okresie letnim, oczywiście) zbiornik wodny zmienił się teraz nie do poznania, pozostawiając po sobie tylko miejsce, do którego nikt nie chciałby wstąpić. Wodę spowił lód, a cały ten obraz dopełniała tylko gęsta mgła, z jakiej powodu nie można było zobaczyć nawet czubka swojego nosa. Pięknie tu, pomyślała rozmarzona Kivuli, zbliżając się coraz bliżej do tego miejsca.
- Ciekawe, co robi teraz N... - Moto natychmiast ugryzła się w język, z którego pociekło kilka kropel posoki. Pozostawiły na jej ozorku nieprzyjemny posmak, który chciała natychmiast zniwelować. Nie lubiła jej. Można było nawet powiedzieć, iż ją w jakiś sposób brzydziła. Ten szkarłatny płyn kojarzył jej się z wieloma niechcianymi wspomnieniami, które natychmiast wróciły. Tak wiele krwi zostało przelanej na jej oczach, iż nie miała zamiaru mieć z jej większą ilością więcej do czynienia. Po jej policzku spłynęła łza, na samą myśl o tym, jednak starając się nie ukazywać swoich słabości od razu starła ja łapą. Może i nie było nikogo wokół niej, ale ona sama przed sobą nie pokazywała, że jednak cierpi. A ten ból w środku z każdą chwilą się pogłębiał. - Nie Kivuli, nie możesz. - załkała, po czym zwróciła się w stronę bajorka.
Podeszła wolnym krokiem, po czym zanurzyła pysk w lodowatej cieczy. Poczuła, jak po jej plecach przeszły ciarki, lecz niemalże od razu przestała się tym przejmować. Miała w planach wyłącznie ukoić swoje pragnienie, które w tym momencie najbardziej jej doskwierało. Cholera, zimne to - pomyślała wadera, po czym odsunęła swój pysk od tafli wody stwierdzając, iż przez to może się szybko zaziębić. Spojrzała po raz ostatni na zachodzące już niebo i położyła się na brzuchu, próbując zasnąć. Zastanawiała się przy okazji, jakie zadanie od Alphy stada dostanie jutro (oby nie granica!), lecz postanowiła się nad tym nie rozczulać i już po kilki sekundach jej myśli przestały krążyć wokół tego.
- Wszystkiego dowiem się jutro... - mruknęła pod nosem hybryda, po czym delikatnie przymykając oczy od razu zasnęła. Musiała być widocznie bardziej śpiąca, niż to mogłaby wcześniej przypuszczać.

Budząc się kolejnego ranka wiedziała, iż coś jest nie tak. Nie leżała już na twardej glebie, ani na swym własnym drzewie (choć to też było niemożliwe, gdyż nie posiadała zdolności teleportacji czy czegoś podobnego), tylko pod opuszkami u łap czuła aksamitną sierść innego stworzenia. Bojąc się otworzyć oczy udawała, że wciąż śpi, jednak jej oddech gwałtownie przyspieszył. Nie wiedziała co lub kto właśnie niesie ją na grzbiecie, ale nie musiała być inteligentna by zdać sprawę z tego, że to nie mógł być zwyczajny przypadek. Musiało być to zaplanowane, bo kto wziąłby na barana kompletnie obcego wilka? Ludzie - były to jedyne istoty, które mają odwagę podejść do canis lupus'a ot tak go sobie przywłaszczyć (zazwyczaj by wypatroszyć i dołączyć do kolekcji zwierzęcych skór - Ginger swego czasu bardzo dużo czytała na temat gatunku, jakim jest człowiek), lecz nie mieli oni możliwości przedostać się bezpośrednio na tereny watahy, a to futro na pewno nie należało do któregoś z nich. Nie zwracając na nic uwagi wilczyca poczuła nagły ból w krzyżu, po czym otworzyła oczy i nie mogła uwierzyć temu, co zobaczyła.
- Gi, ty chyba nigdy się niczego nie nauczysz. - Znała ten głos. Jej oddech zwolnił, jednak w jej oczach dało się wyczuć strach - nie ufała Nef (można nawet stwierdzić, że jej się bała), a już na pewno nie po tym, co jej przed chwilą zrobiła. Czy ona ma tam jakiś rozum? - Chciałam się dowiedzieć na twój temat czegoś więcej, lecz postanowiłaś wrócić do swojego stada. No cóż, musiałam więc znaleźć inny...
- Możesz się łaskawie przymknąć?! - warknęła wilczyca z niemałą furią w głosie. Miała świadomość tego, że musi się opanować, jednak wszystkie uczucia jakie w niej tkwiły nagle postanowiły się uwolnić. - Przestań w końcu pieprzyć! Albo mi opowiesz teraz o wszystkim albo możesz się ze mną pożegnać raz na zawsze! - Na te słowa jej towarzyszka uśmiechnęła się tylko szyderczo, cicho się śmiejąc.
- Śmiesznie się złościsz, wiesz? - Zachichotała po raz kolejny, nie mogąc opanować swojego zadowolenia. Jej dobry nastrój widocznie coraz bardziej ją rozbawiał. - A odnosząc się do twoich poprzednich słów - ja zawsze dostaję to, czego chcę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!