niedziela, 18 lutego 2018

Od Yin'a



Przyjrzałem się podejrzliwie waderze, mając nadzieję, że coś od niej wyciągnę. Starałem się jej popatrzeć w oczy tak, aby móc z nich wyczytać co czuje, chociaż szczyptę. Cokolwiek. Nic. Yin, skup się... 
Poddałem się w końcu po paru minutach. Widać było, że ona też na mnie patrzy (Matko Śfinto, jak to brzmi) na każdy mój ruch. Przyglądała się mojej posturze. W końcu nie wytrzymałem.
- W co ty sobie ze mną pogrywasz? - spytałem ją momentalnie, a ta, nie wiedząc, co powiedzieć namyśliła się chwilę. Nie miałem zamiaru tym razem tak łatwo odpuszczać. Wziąłem głęboki  wdech i wypiąłem pierś dumnie do przodu. - Możesz mi łaskawie wytłumaczyć, dlaczego wciąż mnie okłamujesz? - dopowiedziałem.
- Słuchaj, ja naprawdę, nie wiem o co ci chodzi i lepiej, abyśmy niezwłocznie zakończyli ten temat... - powoli zaczęła się denerwować. O nie, tak łatwo mnie nie spławi.
- Moto! - użyłem drugą część jej imienia, po czym dało się zauważyć, że po waderze przeszedł dreszcz. Nikt z nas nie dawał rady odpuścić - nasza własna duma nie dałaby nam obu wtedy spokoju, a ja bardzo dobrze o tym wiedziałem. Aż za dobrze. - Uspokój się w końcu i daj mi dokończyć! Czy ty zawsze taka byłaś? Zawsze łgałaś wszystkim wokół prosto w twarz?! - warknąłem. Napływały jej do oczu łzy. I dobrze, niech płacze.
- A co, jeśli sama tego nie wiem? - wydała z siebie. Zachciało mi się śmiać.
- Po prostu jest coś na rzeczy? - spytałem ironicznie.
- Może. - bąknęła. Dobra. Koniec.
- Toxic, daj mi przeciwbólowe. - rozkazałem do cienia, a ten posłusznie dał mi to, czego chciałem.

Spojrzałem na aksamitną sierść wadery, po czym wstałem, używając skrzydeł.
- Co ty chcesz zrobić? - podpytała podejrzliwie wadera. Machnąłem na nią łapą, aby za mną poszła, ale się nie ruszyła. - Nigdzie nie idę dopóki, dopóty nie powiesz mi, co chcesz zrobić. - poinformowała mnie stanowczo.
- Pokazać ci miejsce, którego nie ma na mapie naszej watahy. - odpowiedziałem. Wilczyca zgodziła się w końcu.

******

- Doszliśmy. - stwierdziłem radośnie.

Dolina Dwunastu Mędrców.

To było piękne, malownicze miejsce. Kamienie poukładane, tak, jak na obrazku, wyglądały jak dzieło samych wielkich bogów. Gdzieniegdzie rosły małe zielone kaktusy, które dawały wrażenie jakbyśmy byli na pustyni. Wilczyca rozejrzała się. Za nami, po bokach i przed nami otaczały dolinę wysokie góry.
- Jak tu jest pięknie... - westchnęła...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!