czwartek, 15 lutego 2018

Od Darsh'tiana


Ogromne niczym góra cielsko smoczycy wzbiło się w powietrze z gracją właściwą drobnej kocicy. Niebo na chwilę zniknęło za przesłoną białych skrzydeł. Niejeden ze zgromadzonych smoków wydał z siebie dźwięk, który nie mógł świadczyć o niczym innym, jak o podziwie dla monstrualnych rozmiarów nowego członka stada.
Darsh odprowadził wzrokiem sylwetkę oddalającą się ku polu bitwy. To lubił. Determinacja i chęć do walki, do natychmiastowego działania. Jednocześnie trochę zdziwiła go ta wola walki dla stada, do którego samica przyłączyła się zaledwie kilka minut wcześniej.
Darsh schronił się głębiej w jaskini, a w kąciku jego pyska pojawił się nieznaczny uśmieszek, wyraz satysfakcji. Wreszcie miał poczucie, że zrobił coś dobrego dla V'lon Kiir, chociaż tak naprawdę przyjęcie nowego członka nie było, jakby nie patrzeć, do końca jego zasługą.
To poczucie szczęścia nie trwało jednak długo. Skrzywił się, gdy gwałtowniejszy ruch łapą rozerwał świeżo zasklepioną ranę na jego pachwinie. Kolejna przypominajka, że spieprzył jako przywódca. Nie powinien był dopuścić do wojny, w której jego podopieczni tracą zdrowie, a nawet życie. Jego zadaniem było chronić stado, a on nie mógł tego dokonać.
Poczuł się niepotrzebny. I mały. Tak bardzo, cholernie mały. Spotkanie z Tian Shamą uświadomiło mu, że wcale nie jest tak duży, jak mu się zdawało, co tylko osłabiało jego i tak chwiejną pozycję lidera. Nie, żeby mu na tej posadzie zależało, nie widział jednak wśród swoich smoków nikogo odpowiedniego.
Oczyma wyobraźni zobaczył białołuską smoczycę w roli przywódczyni. Wiedział, że ze swoimi rozmiarami nie miałaby problemów z zyskaniem szacunku u podopiecznych. Prędko jednak odgonił od siebie tę myśl. Jeszcze jej nie znał. Nie mógł patrzeć w ten sposób na kogoś, kogo poznał dopiero przed chwilą. Nie poznał jeszcze jej charakteru.Wolał uniknąć ewentualnego rozczarowania, a decyzję o przekazaniu komuś innemu władzy dobrze przemyśleć.
Głośne burczenie w brzuchu zapowiedziało jednak, że z przemyśleń nici, przynajmniej na ten moment. Wychylił łeb z jaskini i wyruszył w stronę lasu, gdzie miał nadzieję znaleźć jakiś posiłek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!