niedziela, 11 lutego 2018

Od Dewi'ego - Nowy Początek

Od pewnego czasu nie pokazywałem się na oczy pozostałym członkom watahy. No cóż, jakoś tak wyszło. Był to dla mnie czas przemyśleń... Swoją drogą musiałem potrenować i trochę zwiększyć swoje umiejętności. Jednak w końcu wypadało by się pokazać i wyjść z ukrycia żeby nie pomyśleli, że zniknąłem. Aczkolwiek myślałem przez pewien czas nad tym.

Przechadzałem się w sumie bez większego celu przechodząc obojętnie między wilkami. I wtedy spotkałem ją...

- Dewi! - krzyknęła radośnie, machając ogonem.
- Feri! - krzyknąłem radośnie, chociaż nie sądziłem, że znajdę w sobie tyle entuzjazmu.
- Ile to już czasu minęło, odkąd ostatni raz się widzieliśmy? - spytała,  zaczynając rozmowę.
- No trochę minęło... Mam nadzieję, że nie było mnie za długo... - odpowiedziałem, łudząc się, że odpowie, że nie ma mi tego za złe.
- W porządku, chociaż nie powiem, trochę smutno było bez ciebie - rzuciła przyglądając się mi.
- Masz ochotę na spacer? - spytałem. - Na pewno masz ochotę oderwać się trochę od obowiązków - rzekłem, puszczając jej oczko.
- Hmm, jasne, czemu nie - odpowiedziała.

Zabrałem ją na spacer po Polnej Drodze. W końcu to spokojne miejsce, jednak długo nie mogliśmy się napawać spokojem, gdyż na drodze stanął nam czarny jak noc wilk.

- Slash? - spytałem zaskoczony jego obecnością tutaj.
- Duchu Walki, potrzebujemy twojej pomocy! - rzucił nie zważając na moje pytanie.
- Jak się tu dostałeś? - spytała zaskoczona Feri.
- To nieistotne. Proszę pomóż nam, nasza wataha jest zagrożona, nasza wioska jest niedaleko - tłumaczył nam basior.
- Nie mogę ci pomóc - rzuciłem stanowczo.
- Co? - spytała Feri. - Dlaczego? - wtrąciła z lekkim poirytowaniem.
- Ponieważ to zdrajca. - odpowiedziałem, dając waderze jeszcze bardziej do myślenia.
- Wiem, że zawiniłem ale zrób to dla Reny, ona potrzebuję cię - przekonał mnie basior.
- Rena tam jest? - spytałem, nie wierząc w to, co słyszę.
- Kim jest Rena? - kolejne pytanie padło od Feri.
- Muszę im pomóc - powiedziałem, spoglądając na nią.
- Nie puszczę cię tam, samego - powiedziała stanowczo.
- To może być niebezpieczne - próbowałem ją zniechęcić, by została.
- Wiem zdaje sobie sprawę - odparła stawiając na swoim. - Po drodze wytłumaczysz mi, o co tu chodzi - dodała.
- Świetnie ruszajmy, szkoda czasu! - pospieszał nas basior.

Właściwie nie miałem do niego zaufania. Ale wiedziałem, że muszę pomóc Renie, czułem ,że powinienem to zrobić. Slash szedł jakieś dwa metry przed nami, więc mogłem spokojnie opowiedzieć Feri, o co właściwie tutaj chodzi.

- Więc zacznijmy od tego... Czemu on cię nazwał "Duchem Walki", kim jest Rena i kim jest on? Oraz czemu to robisz? - zasypała mnie pytaniami wadera.
- Byłem przez pewien czas generałem kiedy byłem z nim w watasze. Motywowałem wojowników, oraz uczyłem ich walki. Od strategii po wykonanie, wszystko było na mojej głowie. Każda bitwa kończyła się moim zwycięstwem do czasu aż ktoś był zazdrosny.... Slash mnie wrobił. Nieważne już w co. Nie stanął w mojej obronie. Mimo, że to była jego wina, zwalił wszystko na mnie. Chciał przejąć to stanowisko, być doceniony... Zostałem wygnany. Duch Walki, który stracił motywację, co za ironia. - odpowiedziałem.
- Rozumiem... Na razie to wystarczy... A kim jest Rena? - dopytywała ciekawska wadera.
- To samica, która wraz ze mną uszła z życiem... Nie widziałem jej od paru lat... Obwiniała mnie, że to moja wina... Była wtedy jeszcze młoda nie wiedziała, że to był wypadek... I tak nie mogliśmy nic zrobić... - przypomniałem sobie to, co wydarzyło się tyle czasu temu.
- Ufasz mu? - zmieniła nagle temat, pokazując wzrokiem na basiora przed nami.
- Nie, ale wiem, że to Rena go wysłała po mnie... Tylko dlatego to robię - odpowiedziałem.
- Prześpimy się tutaj - przerwał nam basior, pokazując łapą na ogromne drzewo.
- W porządku. - odpowiedzieliśmy jednocześnie.

Slash położył się o wiele dalej ode mnie i Feri, w sumie nie dziwię mu się. Jeszcze trochę rozmawialiśmy, po czym poszliśmy spać.

Noc przeminęła mi spokojnie, obudziłem się i przeciągnąłem. Rozejrzałem się i zauważyłem, że Feri nigdzie nie ma. Rzuciłem się na śpiącego jeszcze Slash'a.

- Gdzie ona jest?! - powiedziałem przez kły dociskając basiora do ziemi.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz - tłumaczył się basior.
- Feri, gdzie ona jest?! - pytałem czekając na odpowiedź.
- Nie mam pojęcia, zaraz ją znajdziemy - odparł.

Nie ufałem mu jednak zdawało się, że mówił prawdę. Wziąłem się za szukanie tropu, lecz mój węch nie jest w szczytowej formie...

- Mam coś! - rzucił, pocieszając mnie basior.

CDN


<Feri? Wybacz ,że tak długo, zacznijmy od nowa? ;D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!