czwartek, 1 lutego 2018

Od Tian Shamy




- Tian Shama, tak? Chodź za mną, zaprowadzę cię w jakieś... odpowiedniejsze miejsce i wytłumaczę, jakie mamy tu zasady. - powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Super. - wyszczerzyłam swoje długie zęby. Zastanawiało mnie to, że te smoki tutejsze są jakieś hmm... mniejsze? Albo są młodzikami, które jeszcze rosną?

*****

Po wytłumaczeniu dowiedziałam się, że następuje wojna. Ale cóż... Zszokował mnie fakt, że nie zostałam przydzielona do oddziału, w którym były smoki, tylko w takim, który ma walczyć z jakimiś pojechanymi pampersami stworzeniami, które nasiąkają wodą. Nie mogliby sobie sami poradzić? Ech, jaki dziwny jest ten świat. 
- Opowiesz mi coś o sobie? - smok przerwał mi moje jakże tajne rozmyślania. 
- No dobra. W tym roku będę mieć 929 lat. Swoich rodziców nie znam, ukochanego straciłam, ogółem można powiedzieć że jestem nic nie wartym organizmem chodzącym na takim małym świecie. - powiedziałam niechętnie i niezbyt szczegółowo. 
- A twoje moce? Mogę je poznać? - spytał. A co mu do tego? Jeszcze mu coś przez przypadek zrobię. No ale dobra, niech ma. Albo nie Tian, opowiedz mu je. Pomyślałam. - To jak? - przerwał ciszę.
- Echo Śmierci wywodzi się z moich strun głosowych, przez co wróg natychmiast umiera. Kolejną mocą jest Lodowy Oddech, którym zamrażam przeciwnika i za Chiny ludu nie idzie go odmrozić. I taka moją ostatnią, rzadko używaną mocą jest Tornado Wieczności. - opowiedziałam.
- A to Tornado Wieczności to co to? - spytał wyraźnie zaciekawiony tą konkretną mocą. 
- Mogę uwięzić kiedy chcę, gdzie chcę i na ile chcę przeciwnika w takim tornadzie, które z wrogiem w środku nie powoduje żadnych szkód, a stworzone bez wroga w środku niszczy pod moją kontrolą wszystko co spotka na swojej drodze. - no trudno, nie chciałam szczerze mówić o tej mocy. Smok przyglądał się moim kolcom, ale musiał unieść się do góry by je obejrzeć. - Nie dotykaj. - cicho ryknęłam, gdy ten chciał dotknąć moich kolców.
- Czemu? - podpytał po raz kolejny.
- Bo mam w nich silnie trujący jad? - spytałam ironicznie. Obleciał i przepatrzył całe moje ciało.
- A te kolce pod gardłem? 
- Można nimi przeszyć ciało wroga, tez zawierają jad. Wypadają mi co jakiś czas, więc to jest jedyny minus tych kolców. A tak to znośne całkiem są. - rzekłam po raz kolejny. Wyszłam z jamy i rozsunęłam skrzydła aby poszukać sobie miejsca do schronu. Zza mojego grzbietu usłyszałam ciche "Wow", ale nie zwracałam na to szczególnej uwagi. Podziękowałam przywódcy i odleciałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!