wtorek, 6 lutego 2018

Od Darsh'tiana


Darsh obrzucił smoczycę pobieżnym spojrzeniem, gdy ta rozciągała zesztywniałe ciało. Nie mógł nie zauważyć hipnotyzującej gry mięśni, których wyraźnie zarysowane linie podkreślały jej zwinną sylwetkę. Chętnie popatrzyłby dłużej, bał się jednak, że samica zauważy, iż darzył ją tym szczególnym typem zainteresowania.
On, Darsh'tian, bał się! Czuł się o n i e ś m i e l o n y przez smoczycę! Nie do pomyślenia. Ciepło na policzkach zasygnalizowało gwałtowny napływ krwi w tamte rejony. Dziękował w duchu za ciemne ubarwienie swych łusek, dzięki którym nie dało się dostrzec rumieńca. 
- Hmmm - zastanowiła się głośno Neythiri. Macie tu może jakieś... góry? 
Darsh'tian odchrząknął.
- Ha, i to jakie! Widziałaś kiedyś góry ze... złota? - Zapytał w dość teatralny sposób, zniżając głos do szeptu przy ostatnim słowie.
- Nie! - Odparła zaskoczona Neythiri.
- No, to jeszcze dzisiaj zobaczysz. Na pewno Ci się spodobają - zapewnił ją, nie ociągając się z rozpoczęciem wędrówki. Obejrzał się do tyłu, by upewnić się, że smoczyca podąża za nim.
Pierwszych kilkanaście kroków przeszli w milczeniu; Darsh z lubością wsłuchiwał się w rytmiczne dźwięki, jakie ich masywne łapy wydawały w zetknięciu z porośniętym gęstą trawą gruntem. W końcu jednak odezwał się:
- Wiesz, te góry nie są tak na prawdę zrobione ze złota... - zaczął, jednak gdy tylko zobaczył wyraz rozczarowania na pysku towarzyszki, szybko przeszedł do wyjaśnień: - Bo widzisz... One tak na prawdę składają się z pewnego kruszcu. Bardzo miękkiego, bez problemu można zarysować go pazurem. Nawet, jeśli jest się wątłą smoczycą - zażartował.
- Ejże! - Odezwała się Neythiri, która, jakby chcąc udowodnić, że wcale taka wątła nie jest, dość mocno szturchnęła towarzysza w bok i pognała przed siebie, zostawiając Darsha w tyle. Smok rzucił się za nią w pogoń.
- Przepraszam! Nie chciałem...
Smoczyca gwałtownie się zatrzymała, przez co niemal doszło do zderzenia.
- Och, głuptasie! - Zaśmiała się.
Darsh zrozumiał, że Neythiri wcale nie dotknął jego niezbyt taktowny żart, co najwyżej rozbawił. Mimo tego spuścił pokornie głowę, unikając kontaktu wzrokowego z samicą.
- No, to... Wiesz, te góry codziennie się ścierają... - Zaczął, powoli ruszając do przodu. Smoczyca, widocznie nieco zmieszana zaistniałą sytuacją, wiernie dreptała u jego boku. - Jednocześnie nie przestają rosnąć, dlatego każdego dnia wyglądają inaczej!
- Nie wierzę!
Smok przewrócił oczami. Niewyraźne, złociste kształty zaczynały już pojawiać się na linii horyzontu.
- Nie musisz! Sama się przekonasz, gdy będziemy na miejscu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!