piątek, 2 lutego 2018

Od Tian Shamy

Po spotkaniu z naszym emm... Jakby to ująć? Naszym przewodnikiem? Dobra, przewodnikiem. Postanowiłam poszukać mojego oddziału. Wylądowałam przy malutkich jak mrówki wilkach, które stały nad brzegiem jeziora. Nie była to zbyt liczna grupa, no ale to tylko szczegół.
- Ty pewnie jesteś Tian Shama? - spytał jeden z wilków. Kiwnęłam twierdząco. - Muszę przyznać, że u naszych sąsiadów nie ma tak wielkich smoków. Jesteś nowa? - ciągnął wilk.
- Taaa... - przeciągnęłam się ospale. Wszystkie wilki zaczęły mi się przyglądać. Nie dotykały mnie - wolały być ostrożne.
- To super! Dostaliśmy świeżaka! - (tak kochani, borówkę Basię najlepiej, ale za borówkami nie przepadam) powiedziała, zwracając się do reszty. Mogłabym to obrócić w żart, ale nie potrafiłabym, ponieważ nie dam sobie na dzień dobry na pogardę ze strony takich małych knypków. Posłałam kolca spod szyi zaledwie parę centymetrów od niej.
- A następny będzie w tobie. - powiedziałam ostrzegawczo. Niezły start, Tian! Jestem pod wrażeniem! Pochwaliłam sama siebie.
- Laguna, nie drażnij jej. - powiedział ktoś z tyłu współczującym głosem.
- Nie spodziewałam się takiej broni! - krzyknęła wilczyca wyraźnie zafascynowana.
- Trzymam jeszcze parę asów w rękawie, ale lepiej wyżyć się na wrogach a nie na sojusznikach. - stwierdziłam. Grupa zgodnie przytaknęła.
- To tak - zaczęła Laguna. - Tian, dasz radę zanurzyć się w wodzie? - spytała. - Woda jest głęboka i szeroka tutaj.
- No nie wiem... - zaczęłam niepewnie i podeszłam do wody. Zaczęła powoli się zanurzać.
- Ty je złapiesz za ogony i po sprawie. No, niech te kreatury z nami nie zaczynają! - zawyła radośnie a za nią reszta. Ze względu na to, że ja osobiście nie umiem wyć - co jest normalne raczej u smoków - mocno zaryczałam, zagłuszając wszystkich skutecznie.
- Jeżeli pozbędziemy się Fungeo, Ferishia powiedziała, że rozdzielimy się na pozostałe dwa oddziały. Jeden ma walczyć z lądowymi, a drugi z powietrznymi. - podsumowała wadera. Dziwny jest ten świat!
- A ja? - spytałam niepewnie. Wilczyca spojrzała na mnie.
- Nie wiem. - podsumowała krótko nie robiąc sobie z mojego pytania byle powodu. - Nadciągają! - krzyknęła. Oddział stanął na miejscach, a ja biorąc głęboki oddech (starczał mi na dziesięć minut) zanurzyłam się w wodzie. Obserwowałam przebieg akcji. Kozi róg, ogony blisko mnie. Szybko się wynurzyłam, potwory mnie nie usłyszały. Otworzyłam paszczę i z łatwością wrzuciłam gąbki do wody.
- Dobra robota. Musimy ściągnąć tutaj wszystkie. Tian, zostań tutaj. Jeżeli kogoś coś zaatakuje wyślijcie racę. Tian, możemy na ciebie liczyć? - rzekła do całej grupy, a w szczególności do mnie.
- Jasne. Idźcie. - rzuciłam krótko i wyszłam na brzeg. Najważniejsze było teraz to, abym była sucha, bo inaczej moje skrzydła będą zbyt ciężkie i nie polecę w razie czego na pomoc...


Laguna? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!