wtorek, 20 lutego 2018

Od Snufflesa - Niedostatecznie przekonująca wersja wydarzeń



Nieufne spojrzenie wilka omotało po krótce jego sylwetkę.


- Jestem Hiro - Zdradził cicho, jakby nie do końca wiedząc, czy dobrze robi, mówiąc mu to. - Dołączyłem stosunkowo niedawno do stada... A ty? - Zakończył podejrzliwie.


Wyprostował się, przymykając powieki. Basiorowi zdecydowanie źle patrzyło, z tych jego krwistoczerwonych oczu. Obniżył łeb, delikatnie wysuwając kły, spod war. Nie ufał mu i z chęcią odprowadziłby go do Ferishii, ażeby ta zweryfikowała tożsamość wilka.


- Jestem łowcą. Tyle ci wystarczy... Mam... Nakaz, by zaprowadzić cię do alfy.


- Och - Basior był nieco zdziwiony. - Ale... Przecież, ponoć załatwiliśmy wszystko.


- Widać nie... - Odparł nieco oschle.


- No więc... - Zająkał się Hiro - Chodźmy.


Całą drogę przebyli w milczeniu. On sam milczał, bo sprawiało mu to satysfakcję - Iście chamska była to satysfakcja, aczkolwiek sycąca, jak żadna inna jej odnoga. Basior, natomiast trwał w milczeniu, z uporem wypisanym na swoim pysku, chyba tylko dlatego, że obrał sobie to za punkt honoru. W zasadzie było mu to obojętne - Chciał tylko zweryfikować prawdziwość podanych przez Hiro informacji, a potem go opuścić, pozostawiając samemu sobie... Oczywiście, o ile mówił prawdę. Jeśli łże, będzie go musiał oddać odpowiednim wilkom, a one z pewnością nie będą tak wyrozumiałe, ażeby pozostawić go na głodową śmierć... No, może Ferishia puści go wolno, ale to przecież byłoby iście nierozsądnym rozwiązaniem, mając na uwadze fakt, że ten cały Hiro nagromadził już sporo informacji o Firth Athaill i nie omieszka przekazać ich wrogim stadom, tym samym sprowadzając na to stowarzyszenie zagładę.


Choć nigdy nie brał udziału w wojnie, przypuszczał jak okropna musiała ona być. Śmierć, ból... Utrata bliskich. Wojna była piętnem, które nosiło się ze sobą już do końca życia, o ile da się radę przetrwać ten zbrojny okres.


Snując się w tych ponurych rozważaniach, nie spostrzegł, a znalazł się pod znajomą skałą, na której spotkał swojego pierwszego popołudnia w stadzie Alfę. Nie dostrzegł jej tam jednak, więc udał, że był to tylko przystanek i skierował swe stanowcze kroki do Drzewa Życia.


Przeszedł przez długi most, nie patrząc w dół (czuł ukradkowe spojrzenia basiora, rzucane na swoje plecy, gdy teatralnie poderwał łeb do góry) i z ulgą powitał twardy grunt pod łapami, wkraczając na opornie wyciosane, drewniane schody.


Podrapał łapą w drzwi, i gdy usłyszał pełne zdziwienia "-Hm?" wkroczył do środka.


Ujrzał przed sobą Ferishię i wypalił:


- Alfo, przyprowadziłem tu go, bo nie jestem pewien, co do prawdziwości podanych przez niego informacji... On należy do stada, alfo?


Wadera posłała swoje przenikliwe spojrzenie w stronę Hiro.


- A cóż takiego mu powiedziałeś, Hiro, że nie uznał tego za dostatecznie przekonującą wersję wydarzeń i musiał zaciągnąć cię, aż pod samo Drzewo Życia?



Hiro? ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!