wtorek, 5 grudnia 2017

Od Laguny - Spotkanie nad jeziorem


Wybrałam się z Rosso na małe zbiory owoców. Zaczęło nam brakować niektórych gatunków jagód. Poszłabym sama, bo Rosso nie czuł się zbyt dobrze, ale on stwierdził, że sobie nie poradzę i nie rozpoznam wszystkich potrzebnych nam odmian. No bo przecież "Froita Vermella" zawiera dużo witaminy B6, a "Tiburón Azul" ma dużo B12... Nie wiem kto wymyślał te nazwy...

***

Wzięłam więc Rosso na grzbiet i ruszyliśmy w stronę Jeziora Niedźwiedziego, bo po drodze mieliśmy spotkać las, w którym często robimy właśnie takie zbiory. Wchodząc już do lasu zauważyłam, że mój towarzysz zasnął. Stwierdziłam, że lepiej będzie nie męczyć go i że dam radę sama. Miałam też książkę, w której zapisywaliśmy razem różnice pomiędzy bardzo podobnymi odmianami różnych jagód i ogólnie owoców. Zaczęłam więc przebierać w krzakach i oglądać uważnie drzewa.

***

Po długim zbieraniu tych nieszczęsnych jagód zobaczyłam jakieś małe jezioro niedaleko. Postanowiłam, że dobrze zrobi mi odsapnięcie. No i może Ros w końcu się przebudzi. Zeszłam na skalisty brzeg i usiadłam, dumnie podziwiając widoki. Odłożyłam koszyk ze słoikami napełnionymi po brzegi obok. Rosso zjechał z moich pleców bezwładnie, jednak dalej się nie budził. Zamoczyłam łapy w wodzie, bo były całe w różnych drzazgach i igiełkach z owoców. 
- Luna ! - Usłyszałam znajomy głos. Wydawał się bardzo wesoły. Szybko zorientowałam się, że to Shadow. Odwróciłam się z uśmiechem do wadery. Spostrzegłam się jednak, że jej entuzjazm szybko gaśnie. Po chwili wyglądała już na zirytowaną i nieswoją. Szybko zmienia swój nastrój...
- Shad, coś nie tak ? - Zapytałam z troską. Miałam nadzieję że nic się nie stało.
- A nic... Po prostu dzisiaj nie mam jakoś humoru... - Powiedziała wadera, widocznie coś ukrywając.
- A co tutaj robisz ? - Zapytałam z uśmiechem, zmieniając szybko temat. Wadera zamyśliła się, zastygając w bezruchu. - Shadow.. ? - Zapytałam zaniepokojona.
- Co.. ? Pytałaś, co tutaj robię ? - Spojrzała na mnie. Pokiwałam głową. - Szwendam się tu i tam... No wiesz, jak to ja. - Odparła po chwili. - Właśnie udało mi się upolować sporą łanię...
- Widzę po sierści... - Zaśmiałam się. Była cała czerwona z przodu. Wadera spojrzała na swoje futro, uśmiechnęła się i weszła do wody, żeby się opłukać.
- Od razu lepiej... - Powiedziała zadowolona, wychodząc z wody. Otrzepała się i usiadła znowu obok mnie.
- Nie będzie Ci zimno ? - Zapytałam. W końcu jest dość chłodna jesień, a mokre futro to najgorsze, co można w taką pogodę spotkać.
- Nie... - Powiedziała wadera ,spoglądając za mnie. Szybko obejrzałam się. Za mną stał Rosso. Ledwo chodził i podszedł jedynie pod moje łapy.
- Rosso... W porządku ?! - Spanikowałam.
- Zabierz mnie do domu... Okropnie się czuję. - Ledwo powiedział.
- Pójdę z tobą, Luna. To wydaje się pilne... - Zadeklarowała się Shadow.
- Co mu jest ? - Usłyszeliśmy głos dochodzący zza nas.
- O nie.. - Wymamrotała już wściekła Shadow. To był Snuffles.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!