sobota, 3 marca 2018

Od Hiro


   Spojrzałem na martwą sarnę przed sobą i skrzywiłem się lekko. Czuć było od niej fetor zgnilizny, zapewne leżała tutaj od kilku dni, widać było na jej szyi ślady ugryzień. Cokolwiek jednak zabiło te zwierzę, nie zechciało zjeść go, jakby zabiło dla przyjemności.
- Dobrze, że chociaż z dala od mojej jaskini - mruknąłem, odwracając się, i skierowałem swe kroki na południe, by zbadać jeszcze niektóre tereny na własny użytek.
   Od dwóch dni wędrowałem po okolicy, żeby ją poznać i wiedzieć jak najwięcej. Każda wiedza jest przydatna... no, prawie każda.
- Ciekawe jakbym sobie radził bez watahy - pomyślałem, patrząc na bandanę na swojej łapie. Była nieskazitelnie czarna, o co dbałem, niestety powoli zaczęła się strzępić, co napełniało mnie lekką trwogą. Nie pamiętam nawet, dlaczego ją noszę, ale wiem, że muszę, i boję się jej zniszczenia.
   Spoglądałem przed siebie, gdy nagle usłyszałem krakanie. Spojrzałem w górę, na kilka krążących kruków, definitywnie krążył nad jednym konkretnym miejscem.
- Padlina? - zapytałem siebie na głos, kierując swoje kroki przez gęstwinę w stronę owego miejsca. Z dala wyczułem zapach innego wilka, więc moje kroki stały się nagle niemal bezszelestne, co trenowałem ostatnio przez długi czas.
   Gdy dotarłem do miejsca, nad którym dostrzegłem kruki, zauważyłem zwiniętą kulkę sierści. Długi ogon, małe ciało. Wzdrygnąłem się.
- Szczeniak - wyszeptałem z obrzydzeniem. Podszedłem jednak do małego i trąciłem go łapą. - Żyjesz?
   Odpowiedziało mi chrapanie, więc przewróciłem oczyma. Mały wyglądał na zmęczonego i głodnego, spał też kamiennym snem. Wzdrygnąłem się jeszcze bardziej, i powoli pochyliłem się i ująłem sierść szczeniaka w swój pysk, po czym podniosłem go z ziemi. Ze zdziwieniem zauważyłem, że jest cięższy niż wygląda.
Po chwili, w akompaniamencie krakania, udałem się w stronę swojej jaskini

***

   - Wstawaj, bo mi zaraz posłanie tobą prześmierdnie - rzuciłem do śpiącego wciąż szczeniaka, patrząc jak mały przewraca się na moim wygodnym leżu. Przed nim leżała upolowana przeze mnie sarenka, patrząc otwartymi ślepiami na szczeniaka.
   Odkaszlnąłem raz, drugi, trzeci. Młody wciąż spał, więc trzepnąłem go ogonem po łbie, co wreszcie go rozbudziło.

(Mały? Nie śpij, bo Cię ukradną :P )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!