niedziela, 4 marca 2018

Od Hiro


Spojrzałem na szczeniaka i zmarszczyłem nos. Bez piór?
- Minho, mówię to z bólem serca, ale lepiej na noc wracaj do mojej jaskini. Dopóki te dziwne stworzenia tutaj są, może to być dla ciebie bezpieczniejsze - powiedziałem do młodego, który usiadł na posłaniu. Przyglądał się mi, a ja patrzyłem w jego ślepia, nie odwracając wzroku ani na chwilę.
  Szczeniak skinął łbem i rozejrzał się po moim małym, acz dla mnie przytulnym mieszkaniu i wybrał moje leże na swoje. Zgrzytnąłem zębami, jednak nic nie powiedziałem, w końcu nie wypada gościa wyrzucać na zbity pysk.
- Ja na razie muszę zniknąć, idę poinformować alfę mojej watahy co się dzieje w okolicy. - Po tych słowach, nie czekając nawet na reakcję Minho, rozpłynąłem się w cieniu i spłynąłem nim przed swoją jaskinię, gdzie zacząłem skakać długimi cieniami w stronę Drzewa Życia, gdzie miałem nadzieję spotkać Ferishię.

***

   - Ferishio - przemówiłem, gdy wadera miała chwilkę by ze mną porozmawiać. Staliśmy na uboczu, ona w świetle słońca, ja pozostawałem pod osłoną cienia. Nie lubiłem być na widoku. - Ferishio, znalazłem jakiś czas temu szczeniaka - wzdrygnąłem się na samo słowo, a Ferishia delikatnie się uśmiechnęła z rozbawieniem. - Twierdzi, że po okolicy krążą dziwne istoty. Gdy go znalazłem, latały nad nim stworzenia podobne do kruków, malec twierdzi jednak, że to nie ptaki.
   Wadera chwilę myślała nad moimi słowami, patrząc gdzieś za mnie, a ja lekko skłoniłem głowę. W sumie, podobała mi się całą ta zabawa w informatora, byłem też ciekaw kim zostać mogę w przyszłości.
- Miejmy nadzieję, że to tylko bujna wyobraźnia młodego - zaczęła po chwili Feri, spoglądając w moje ślepia. - Jak się zwie ten szczeniak? - zapytała po chwili.
- Minho - odparłem. Ferishia pokiwała łbem kilka razy i stanęła do mnie bokiem, co było znakiem, że rozmowa się kończy.
   - Tak więc Minho może liczyć na twoją pomoc, proszę cię abyś się nim zajął. - Te słowa zabolały moje serce. Szczeniaki. Tfu, nie lubię ich a jeszcze muszę jednego ochraniać. - W razie gdyby stworzenia się pojawiły, daj mi znać. A teraz idź. - Wadera odwróciła się i odeszła, wracając do swoich spraw, a ja rozpłynąłem się w cieniu, jakby mnie tam wcale nie było.

***

   - Dobra młody - zacząłem, gdy pojawiłem się nagle w jaskini. Malec aż podskoczył zaskoczony, co wyrwało go z pielęgnacji swojego ogona. - Możesz liczyć na moją pomoc i ochronę, mogę też pomóc ci w polowaniu. Ale jedna zasada. Chrapiesz, automatycznie wywalam cię z mojej jaskini bez możliwości powrotu. Kapujesz? - zapytałem, patrząc beznamiętnie na malca. Zapowiadał się całkiem nieciekawy czas dla mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!