czwartek, 1 marca 2018

Od Darsh'tiana


Kręciłem się bez większego celu po polanie, z której miałem dobry widok na Drzewo Życia. Wróciłem właśnie z obchodu naszych granic, zdążyłem zdać raport Ferishii i wszystko z nią przedyskutować.
Sytuacja nie wyglądała za dobrze. Któryś z wilków natrafił na ślady Czarnego głęboko na terenach watahy, a ja sam natknąłem się na sporą grupkę głuszców, z którymi nie udało mi się dostatecznie rozprawić - część z nich uciekła, nim sięgnęły ich moje kły i pazury.
Ostatecznie nic nic nie ustaliliśmy. Skończyło się na tym, że każde z nas miało pomyśleć jeszcze nad możliwą strategią działania i spotkać się ponownie w południe.
Ucieszyłem się jak pisklę, gdy zobaczyłem wielkie, zamarznięte kałuże. Wchodziłem na nie, z satysfakcją słuchając, jak lód pęka pod moim ciężarem. Pozwoliło mi to na chwilę oderwać myśli od bieżących problemów, których ostatnio miałem za dużo na głowie.
Zupełnie nagle okolicę spowił cień, nie uznałem tego jednak za nic niepokojącego - ot, pewnie kolejna chmura przesłoniła słońce, jak to ma miejsce dziesiątki razy w ciągu dnia.
Wzdrygnąłem się lekko, gdy kątem oka zauważyłem jakiś spory kształt, który zatrzymał się na kilkanaście metrów ode mnie. Poczułem silne wibracje w ziemi, a chwilę później dotarł do mnie powiew wiatru.

- Wzywałeś mnie - usłyszałem znajomy głos. To wyznanie zrodziło we mnie przeciwstawne uczucia.

Z jednej strony poczułem ulgę - to nie zagrożenie, to jeden z naszych. Z drugiej - moje serce ścisnęło się z niepokoju.

- Nieprawda - wycedziłem przez zaciśnięte zęby, spoglądając prosto w oczy Tian Shamy. No, może nie do końca prosto w nie - znajdowały się na zupełnie innym poziomie niż moje. Chciałem jednak dokładnie przypatrzeć się w tej chwili wyrazowi jej pyska.W tej chwili malował się na nim gniew, najprawdopodobniej spowodowany niczym innym jak świadomością, że musiała przylatywać tu na marne.

- Twój posłaniec twierdził inaczej - oznajmiła chłodno.

- Nie wysyłałem żadnego posłańca. Musimy mieć zdrajcę w szeregach.

- Zabiję tego...! - wykrzyknęła, podrywając się do lotu.

- Stój! - Zagrodziłem jej drogę, co było dość głupie, biorąc pod uwagę naszą różnicę rozmiarów. - Możliwe, że on tylko przekazał błędne informacje od kogoś innego, sam o tym nie wiedząc. Albo że został zastraszony.

- To co, w takim razie, chcesz zrobić? - Zapytała.

Tian Shama?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!