Przełknąłem ślinę i zacząłem opowiadać.
- Pewnego dnia usłyszałem głosy wołające o pomoc. Postanowiłem pomóc osobie w potrzebie, lecz gdy zauważyłem kto tak nawołuje... - przerwałem na chwilę. Wiedziałem, że Shadow przysłuchuje się z uwagą. - O mało nie byłem w sieci. Uciekłem z tego miejsca. Kilka dni później usłyszałem, że coś poruszyło się za krzakiem, a jednocześnie "Wołaj głośniej, bo Cię nie usłyszy!". To coś, a r4aczej ktoś za krzakiem przypatrywał się mi... Postanowił się na mnie rzucić, ale byłem już nad ziemią. Wzniosłem się jeszcze w górę, i zanurkowałem po czym z całą prędkością wbiłem się temu człowiekowi w kark. Ściskając go, zauważyłem bliznę, którą zbyt dobrze pamiętałem. To był jeden z morderców, którego ugodziłem w przeszłości w rękę. Przybiegli, ale mnie już tam nie było, ponieważ przyleciałem do Ciebie. - po tym dokończyłem sarnę. Przypomniało mi się, że na łapie...
- Shadow, muszę Ci coś dać. Proszę...- wręczyłem jej piękny naszyjnik. Spojrzała na mnie łagodnie.
- Dziękuję. Wiesz co? - zawahała się.
- Co? - popatrzyła na mnie, a ja na nią.
- Lubię Cię... - no, to fakt, ponieważ od dawna się w niej podkochiwałem...
(Shadow?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!