niedziela, 29 października 2017

Od Ferishii


Białofutra zmierzała przed siebie pewnym, acz niespiesznym krokiem, nie zwracając większej uwagi na otoczenie. Jej myśli krążyły wokół tematu organizacji zbliżającego się Święta Zmarłych. Delikatny, ledwie zauważalny uśmiech wstąpił na pysk wadery, gdy ta zdała sobie sprawę, że w ciągu ostatniego roku grono osób, które będzie opłakiwać, nie powiększyło się o ani jednego osobnika. Właściwie jedynym jej bliskim, który znalazł się po drugiej stronie, była jej matka, lecz z jej śmiercią Ferishia już dawno się pogodziła. 
Zastanawiała się też, czy jest jakiś sposób na uniknięcie corocznej plagi potworów, które przybywają z zaświatów w przeddzień tej uroczystości. Nie da się ukryć, że to dość problematyczne zjawisko. A może gdyby tak...
Myśl, która pojawiła się w głowie wadery, jakkolwiek genialna, uciekła w niepamięć, gdy ta zderzyła się z... no właśnie, z kim? Zapach tego osobnika na pewno nie był znajomy.
- Przepraszam, nic ci się nie stało? - Usłyszała pytanie.
Kobiecy głos, co zresztą jedynie potwierdziło zawartą w zapachu informację. Coś tu jednak cały czas się nie zgadzało.
Ferishia podniosła wzrok, by przyjrzeć się nieznajomej. Od razu rzuciło się jej w oczy puszyste, rude futro, wąski pysk i zgrabna sylwetka. Lis!
- Nie, nie - mruknęła właściwie sama do siebie, nie siląc się na bardziej skomplikowaną konstrukcję zdania. Próbowała sobie wszystko poukładać w głowie. - A z tobą wszystko w porządku?
- Nic mi nie jest - odparła bez wahania lisica, która wbrew swoim słowom rozmasowywała łapą obitą pierś. Pewnie nic wielkiego, pomyślała Ferishia.
- Czyżby? - Zapytała, wskazując czubkiem nosa na obolałe miejsce. Uśmiechnęła się, coby nie wyjść na niemiłą. - Nie widziałam cię wcześniej w tych okolicach - zagaiła. - Mieszkasz tu? - Zapytała, wiedząc, że odpowiedź na pytanie będzie prawdopodobnie przecząca. W końcu gdyby jakiś lis mieszkał obok Drzewa Życia, Ferishia by o tym wiedziała... prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!