wtorek, 24 października 2017

Od Laguny - Problemy z łapką


Siedziałam w ciszy, czując jedynie ból. Modliłam się, żeby rany zaczęły się szybko goić. Lekarstwa Rosso znacznie przyspieszają ten proces, ale niestety nie znieczulają...

***

Poczułam, jak moja skóra się zrasta. Jedna minuta masakrycznego cierpienia. Zwijałam się przez chwilę z bólu. Może nie bolało by aż tak bardzo, gdyby cięcie nie było aż tak głębokie....
Po chwili czułam się już dobrze. Popatrzyłam na rany i futro - żadnego śladu po wypadku nie było. Podniosłam się i przeciągnęłam, żeby zagojona skóra nieco się rozciągnęła. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Morgum? - Zapytałam. Miałam zamiar spytać, czy dobrze się czuje i czy czegoś nie porobimy. Zaczynało mi się powoli nudzić w tej ciszy.
- Shadow. - Poprawiła mnie zdecydowanie. Byłam w lekkim szoku i, nie zaprzeczę, wkurzyłam się.
- To Ty nie jesteś Morgum ? - Spytałam podejrzliwie i dalej we wcześniej wspomnianym szoku.
- Nie... No... To znaczy po części. Morgum to takie imię zapasowe, przedstawiam się nim w sprawach... - Nie wierzyłam w to co słyszę.
"Okłamała mnie... Ale... Może boi się o siebie. To w sumie zrozumiałe, że całkiem obcej osobie przedstawia się innym imieniem. Sprytnie!" - Pomyślałam.
- Innych. Tak na prawdę to jestem Shadow. Wiem... Sknociłam z tym imieniem. - Powiedziała wadera, wyraźnie żałując. Zastanawiałam się chwilę, czy i ja nie powinnam robić tak jak ona. Byłam pełna podziwu i nie miałam do niej pretensji.
- Wcale nie sknociłaś ! - Wyrwałam się. - Zazdroszczę sprytu, serio. - Podeszłam do niej kawałek.
- Ale... Nie masz wyrzutów, że nie powiedziałam Ci prawdy ? - Zapytała z totalnym zdziwieniem.
- Nie! To logiczne, że nie powinnaś podawać prawdziwego imienia do ledwo poznanej osoby, która do tego nie jest przyjaźnie nastawiona... - Zaśmiałam się. Wadera uśmiechnęła się do mnie sztywno, dalej zaskoczona moją reakcją.
- Okey... No więc, co chciałaś powiedzieć, kiedy wstałaś? - Spytała, zbywając poprzedni temat.
- Właśnie... Już dobrze się czujesz ? - Spytałam poważnie.
- Ymm... Jeszcze nie... - Popatrzyła na swoją łapę, przełykając ślinę.
- Boli Cię łapa, nie ? - Spytałam zaniepokojona, upewniałam się.
- Ta... - Mruknęła.
- Pokaż ją. - Podeszłam do niej, a ona niechętnie dała dotknąć swojej łapy.
- Wiesz co... Tu chyba nie pomoże Ci zwykła maść i bandaż. Wydaje mi się, że jest skręcona... - Oznajmiłam ze smutkiem.
- Też tak właśnie myślałam... Ale nie chciałam dopuszczać tej myśli do siebie. - Załamała się wadera. - Co teraz ? - Zapytała przejawiając lęk.
- Trzeba ją będzie... Nastawić. - Spojrzałam na Nią z załamaniem.
- Nie obejdzie się bez tego ?! - Spanikowała. - Przecież musi być inny sposób !
- Jak chcesz, możemy ją uciąć. - Zażartowałam.
- Nie żartuj w takim momencie... - Pogniewała się Shadow.

***

Po jeszcze dość długiej kłótni, przyszedł Rosso. Chciał sprawdzić co się dzieje i dlaczego się tak sprzeczamy. Uspokoił nas, a następnie zapytał, o co chodzi. Kiedy dowiedział się o naszych przypuszczeniach, wyśmiał nas.
- To jest przecież złamanie ! - Zaczął się śmiać. Nasze miny były pewnie bezcenne.
- Złamanie bardziej boli ! - Krzyknęła zdenerwowała Shadow.
- A miałaś wcześniej złamaną łapę ? - Spytał zirytowany.
- No... No nie, ale przecież wiem, że to bardzo boli, a mój ból da się wytrzymać. - Oburzyła się wadera.
- Posmarowałaś to maścią. Jeszcze pamiętam. Pewnie miała właściwości znieczulające. - Rosso zaczął się wymądrzać. - A wcześniej emocje nie dały Ci odczuwać aż tak tego bólu...
- Dobra, stop ! - Krzyknęłam, zabierając głos. - Jest złamana, okey, ale co teraz ? - Spytałam.
- Hm... - Zastanowił się lisek i podszedł do wilczycy. - Nie wygląda na złamanie z przemieszczeniem... Poczekaj chwilę. - Powiedział lis i pobiegł gdzieś.
- To nie oznacza operacji, co nie ? - Zapytała zaniepokojona Shadow.
- Ja... - Nie dokończyłam.
- Trzymaj. - Przybiegł Rosso, czołgając za sobą koc i kilka poduszek. - Połóż się i staraj się nie obciążać łapy. - Powiedział. - Jest szansa, że obejdzie się bez operacji, ale wtedy będzie Cię bardziej boleć, a my będziemy musieli nastawić kość tak, żeby mogła się zrosnąć. Potem podamy Ci zastrzyk, który to przyspieszy i powinno wszystko grać.
- A jest... Inna możliwość ? - Zapytała dalej bardzo zmartwiona wilczyca.
- Tak, operacja...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!