czwartek, 21 września 2017

Od Shadow


Po zakończonej rozmowie z przyjaciółką, rozejrzałam się po jaskini. Lis czekał na jakieś rozkazy od wadery.
- Rosso pójdzie właśnie po aloes. To nie zajmie długo, więc możesz wybrać, które leki wolisz. - Uśmiechnęła się do mnie ciepło, odwzajemniłam uśmiech niepewnie.- Rosso, teleportuj się na obszar Alinayma. - Lisek skinął głową i rozpłynął się w powietrzu. Zastanawiało mnie jak podróżuje, nie wyglądało mi na ten sam typ podróży co mój.
- Co to ten "obszar Alinayma" ? - Zapytałam zaciekawiona nazwą tego obszaru. Brzmiało ciekawie. 
- Nazywamy tak obszar, na którym są najdorodniejsze okazy aloesu i kilku innych roślin. Znajduje się niedaleko Lazurowej Oazy. - Wytłumaczyła spokojnie, nie za bardzo wiedziałam, co to ta Lazurowa Oaza. Chyba muszę się jeszcze wiele pouczyć, jeżeli chodzi o tereny i tutejsze zwyczaje...
- Aha... - Odparłam, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Nie widziałam sensu ciągnięcia dalej tej rozmowy, która nawet się nie kleiła. Czas mijał w milczeniu, zastanawiałam się, czy Ad już znalazła leki. Przymknęłam oczy i znów skontaktowałam się z przyjaciółką. Znajdowała się akurat w mojej spiżarni, uśmiechnęłam się, widząc, jak przegląda lekarstwa i niespokojnie wyszukuje te, o które poprosiłam. Poruszyła uszami, najprawdopodobniej wyczuwając moją obecność. Uśmiechnęłam się do siebie, chociaż byłam świadoma, że Aidan tego nie widziała. Wreszcie znalazła ostatnią potrzebną mi maść. 
- Shadow? - zapytała, znając odpowiedź. - mam lekarstwa. - uśmiechnęła się dumnie. - Tylko te? 
- Tak. - odparłam szybko, spoglądając na leki. - Pospiesz się, muszę znikać. - dodałam po krótkiej chwili milczenia. Ad skupiła się i rzeczy, które znajdowały się koło niej, zniknęły. Wróciłam do siebie i otworzyłam oczy, koło mnie leżało to, co przed momentem było w Cieniu. Sprawdziłam, czy dała mi te co trzeba, była maść i liście. Laguna spoglądała nieufnie na to wszystko, uśmiechnęłam się.
- Tutaj są liście lecznicze i maść. - Pokazałam łapą.
- A co to za maść ? - Spytała, przyglądając się lekarstwom.
- Na rany. Zawsze działa. - Uśmiechnęłam się, nie przepadałam za nakładaniem tej maści, bo bolała ale szybko działała.
- A, okey... - mruknęła, najwidoczniej nie chciała drążyć tematu. Przybył lisek, trzymając doniczkę z aloesem. Laguna podziękowała mu i przytuliła go radośnie. Rosso oznajmił, że idzie przygotować sok z aloesu, podziękowałam, woląc używać swoich lekarstw. Laguna przyjęła moją odmowę z uśmiechem. Wtarłam liście w ranę, sięgnęłam po maść. Zagryzłam zęby, by nie krzyknąć. Lekarstwo, pomimo swojej skuteczności, piekło. Wypuściłam powietrze z ulgą, gdy tylko poczułam, że ból ustępuje. Zorientowałam się, że nie zabrałam bandaża, poprosiłam liska o jeden. Przyniósł go razem z sokiem z aloesu. Odsunęłam od siebie szklankę, dziękując niepewnie. 
- Zostaw sobie. Może zmienisz zdanie. - Odpowiedział mi Rosso, pokręciłam głową, uśmiechając się.
- Jeśli boisz się o to, że ten sok został źle przyrządzony czy coś, to gwarantuję ci, że Ros jest mistrzem zielarstwa. - Pochwaliła liska, który rzucił jej mordercze spojrzenie. - Kiedyś był zielarzem, ale zrezygnował z tego. Teraz tutaj mamy własną hodowlę roślin. - Uśmiechnęła się i wypiła szybko sok. - Nie, Rosso ? - Zaśmiała się i czekała na odpowiedź lisa.
- No tak, ale nie musiałaś mnie tak przechwalać... - odparł zirytowany, wyglądało na to, że ma focha. Wstał i wyszedł, kierując swoje kroki Bóg raczy wiedzieć gdzie.

***

Odpoczywałyśmy w milczeniu, kilka razy próbowałam zagaić rozmowę, ale szybko kończyły nam się tematy i wracałyśmy do smętnego milczenia. Kilka razy myślałam nad powiedzeniem jej, jak naprawdę mam na imię, ale chyba wolałam, by na razie pozostało to tajemnicą. Wpatrywałam się w taflę wody, zastanawiając się, co tam jeszcze może się znajdować. Ostatnie przygody z wodą, utwierdziły mnie w tym, że nie lubię wody. Zwłaszcza pływania w niej i stworzeń, które się tam znajdują. Nie ufałam wodzie i nie będę jej ufać, przynajmniej przez najbliższy czas. Rosso wciąż nie wracał, nie zamartwiałam się tym zbytnio, ale na pysku Laguny malowało się zdenerwowanie.
- Morgum? - podniosła się i spojrzała na mnie. W przeciągu kilku sekund podjęłam decyzję.
- Shadow. - poprawiłam waderę, która popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, no tak. Chyba każdy tak reaguje...
- To ty nie jesteś Morgum? - zapytała mnie, nie wiedząc zapewne, co tym sądzić.
- Nie.. no.. to znaczy po części. Morgum to takie imię zapasowe, przedstawiam się w nim w sprawach... - zamilkłam, nie wiedząc co powiedzieć by jej nie zranić. - innych. Tak naprawdę to jestem Shadow. Wiem... sknociłam z tym imieniem. - spojrzałam na Lagunę, która milczała, nic nie odpowiadała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!