piątek, 1 września 2017

Od Yin'a - Kwiat Lotosu cz. 2


Młody i żywiołowy basior wyruszył o wczesnym świcie w poszukiwaniu schyłku góry, której nawet nie znał nazwy. Mimo to zaczął lecieć w tą i z powrotem w poszukiwaniu swojego przyjaciela. Wiedział, że właśnie tego chce. 

Było południe, słońce przygrzewało mocniej niż dwie godziny temu. Basior z trudem oddychał, więc postanowił odpocząć trochę. Wylądował łagodnie i od niechcenia zapolował na kreta i mysz. Usadowił się wygodnie i zaczął spożywać. Myszy nie musiał nawet rozdzielać, choć jej ogon miał gorzki posmak, więc skrzywił się nieco. Kolej przyszła i na truchło kreta. Mięso gumowate, więc rozważył jego wyplucie, lecz tego nie zrobił. 
Po skończonym posiłku powoli przygotowywał się do kolejnego lotu. Zahaczył jeszcze o strumyk, ponieważ zabrakło mu wody. Napełnił zamykany dzban wodą i rozejrzał się dookoła. Jego oczy zatrzymały się na dziwnym lwie, który również dojrzał basiora. Wystarczyło tylko mu parę kroków by stanąć przed o wiele mniejszym wilkiem. Ten schował dzban do torby i zrobił krok w tył.

Tu zdjęcie lwa, którego napotkał Yin:
Ancestral Lion by Dragolisco

- Nigdzie nie idziesz. - wyryczał potężny lew, po czym zatrząsnął swoją okazałą grzywą. - Kimże jesteś? - spytał tonem dosyć poważnym. Yin stał patrząc w dal. Potężny samiec odrzucił go łapą na bok z łatwością. Basior nie uniknął zderzenia z ziemią. - MÓW! - zaryczał zdenerwowany. Yin wstał jednak i nie odpowiedział na pytanie. Jedynie prychnął ot, tak. Lew powoli tracił cierpliwość. Nie spodziewał się, że wilk go zaatakuje z taką siłą, że przygniótł go do kamiennej ściany, która znajdowała się po drugiej stronie szerokiego strumyku.
- Zamknij mordę. - oczy Yin'a przenikały złością. - To ja tu zadaję pytania i to JA mam prawo ciebie zabić. - warknął.
- A więc pytaj. - zebrał się na odwagę Król Lew.
- Ty przedstawisz się mi, ja przedstawię się tobie. 
Lew przełknął ślinę i posłuchał na pozór słabszego zwierzęcia.
- Barbaro. Król tej krainy. Barbaro... - jęknął, ponieważ skrzydlaty przycisnął go mocniej.
- Dobrze. A więc Yin. Nie mów do mnie inaczej, nie podskakuj, bo inaczej zginiesz. - ponownie warknął. 
- Mogę zadać choć jedno pytanie? - spytał niepewnie Barbaro. Yin spojrzał na swoje pazury jak dama, która patrzyła, czy czasem nie odleciał jej lakier czy coś. - J... 
Nie pozwolił mu dokończyć.
- Pokaż mi, co umiesz z magii. - powiedział spokojnym tonem skrzydlaty. Barbaro pokazał to, co umiał najlepiej. - No dobrze... - westchnął wilk. Odszedł kilka kroków, a Barbaro chciał wykorzystać ten moment... Niestety bez skutku. Cienie uniosły potężne zwierzę w górę i gwałtownie spuściły. Yin miał odlecieć, ale nie chciał pokazywać jedynie swojej złej strony, więc Toxic, jego ulubiony cień zabrał go z sobą w poszukiwaniu Qwertiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!