niedziela, 3 września 2017

Od Kalego - Prawie najważniejszy moment w życiu

Poczułem, że to ten dzień. Wstałem przed świtem, a nawet przed Abigail. Zacząłem się przygotowywać. Stanąłem przed lustrem i przyglądnąłem się sobie, zadając sobie pytanie: "Czy ja się jej tak spodobam...", a na nie zawsze odpowiedź brzmiała "nie, to za mało..." Czesałem się na wiele różnych sposobów, ale żaden nie był wystarczający. Zastanawiając się, co jeszcze mogę zrobić, wziąłem odświeżający prysznic. Wyszedłem jeszcze mokry w ręczniku i stanąłem kolejny raz przed lustrem. Po chwili zauważyłem w nim odbicie Abigail.
- No no.. Gdzie się tak szykujesz, braciszku ? Wstałeś nawet przede mną... - Stanęła obok mnie, kładąc łapy na moich barkach.
- No wiesz...
- Abra...? - Nie pozwoliła mi dokończyć. Powiedziała to z wielką radością i wydawało mi się, że miała łzy w oczach.
- Taaak... - Uśmiechnąłem się szeroko. Ona mocno mnie przytuliła. - Chciałbym, żebyś mi pomogła.
- Pewnie, a w czym? - Zapytała podejrzliwie. Wytłumaczyłem, że nie wiem, jak powinienem wyglądać.
- Nie szykuj się przesadnie... To będzie takie sztuczne! - Ochrzaniła mnie.
- No to co mam zrobić ? - Zapytałem oburzony.
- Być sobą... Uczesać się tak jak zawsze, być wyluzowanym...
- Dzięki. - Przerwałem jej.
- A co planujesz zrobić?
- Chciałem wyznać jej miłość w jakiś niezwykły sposób... Ale nie mam pomysłu. - Powiedziałem załamany.
- Trzeba nad tym pomyśleć... Chodź, usiądźmy. - Zaprowadziła mnie na legowisko.

***

Długi czas naradzaliśmy się i zapisywaliśmy najlepsze pomysły... Jednak każdy pomysł, wydawał się genialny, więc była ich cała masa. Po południu udało nam się wybrać trzy różne pomysły. Pierwszy mówił, żebym zaprosił Ją do siebie. Miał to być normalny gest. Nic wielkiego, ale wiadomość, którą miałem Jej przekazać, miała ją niezwykle zaskoczyć i uszczęśliwić (miejmy nadzieję...). W kolejnym mowa była o spacerze przy zachodzie słońca, ale nie byłem tym bardzo zachwycony... Za to Abigail uważała, że to będzie genialne. Ostatni pomysł najbardziej mi się podobał. Miałem pójść o zmroku przed Jej jaskinię i zaśpiewać dla Niej piosenkę, opisującą Naszą historię. Jednak najpierw musiałbym ją napisać, a to penie długo by potrwało...
- No więc co wybierasz ? - Zapytała znudzona Abi.
- Chyba to ze śpiewaniem. Abrze podobał się mój głos ostatnim razem... - Zamyśliłem się.
- Okej.. Więc teraz musimy wymyślić tekst piosenki. Pomyśl o niej i napisz to, co uważasz... - Odparła poważnie Abigail.
- Mam nadzieję, że szybko mi to pójdzie... - Wzdychnąłem. - Wiesz może, czy Abra rozumie Angielski?
- Tak... Zna go doskonale.

***

Pisanie piosenki nigdy nie było dla mnie proste, a zwłaszcza, gdy musiała być idealna. Nie mogłem sobie pozwolić nawet na jeden, mały błąd. Tekst musiał mieć sens... Muzyka musiała być romantyczna, a do tego piosenka miała opowiadać o nas. Ciężkie zadanie.
Ale w końcu się udało. Po kilku godzinach pracy, mogłem spróbować już zaśpiewać... Abigail była w szoku i bardzo podobało się jej to, co wymyśliłem.
- Myślisz, że jestem już gotowy? - Spytałem z nadzieją.
- Myślę, że powinieneś jeszcze trochę poćwiczyć. Nie chcesz przecież zaniemówić ze stresu, co ? - Popatrzyła na mnie.
- Ech... - Włączyłem muzykę od początku.
Jeszcze godzinę śpiewałem. Mój głos zmęczył się już i bałem się, że złapie mnie chrypa. Abigail zrobiła mi jakiś specjalny wywar... Oczywiście nie był zbyt dobry...
- Heeeej... - Usłyszałem znajomy głos.
- Abra ?! - Odwróciłem się, żeby sprawdzić.
- No, a co... ? - Widocznie coś podejrzewała.
- Nic nic... - Odparłem zestresowany.
- Co pijesz ? - Zapytała podejrzliwie.
- *Sztuczny kaszel* Wiesz... Chyba się przeziębiłem... - Skłamałem. - Abigail zrobiła mi wywar na gardło.
- Aha... No to nie przeszkadzam. Zdrowiej! - Uśmiechnęła się i wyszła. Abigail stanęła na progu jaskini i rozejrzała się.
- Poszła już ? - Spytałem szeptem.
- Cicho! Jeszcze nie... - Powiedziała wściekle. - Okej, już. - Dodała po chwili.
- Uff... - Odetchnąłem z ulgą. - Blisko, co ?
- Musisz popracować nad grą aktorską... Koniecznie. - Spojrzała na mnie jak na głupka.
Przekąsiłem coś jeszcze i zacząłem odpoczywać. Abi oczywiście dała mi coś na uspokojenie... Nie byłaby sobą, gdyby nie dała. Czekaliśmy razem, aż zapadnie zmrok. Niestety w pewnym momencie do nory przyszedł Kah'stan, który chciał zabrać ze sobą moją siostrę. Abi miała widoczne wyrzuty sumienia, że mnie zostawia w takim momencie, ale i tak wyszła z Kastem...

***

W końcu zapadł zmrok. Wziąłem sprzęt i tekst, gdybym zapomniał, i wyszedłem z jaskini. Serce biło mi jak szalone, ale ruszyłem przed siebie. Zobaczyłem w oddali jej jaskinię. Podszedłem bliżej i zacząłem. Stwierdziłem, że nie ma na co czekać...


(Powyżej piosenka, którą zaśpiewał Kali)
W trakcie zobaczyłem już wychodzącą z ciemności Abrę. Stanęła w progu swojej jaskini. Nie wiedziała chyba dokładnie, co się dzieje. W jej oczach błyszczały łzy, a łapy lekko drżały. Skończyłem już piosenkę. Moja miłość podbiegła w końcu do mnie i mocno mnie przytuliła.
- Kocham cię. - Szepnąłem.
- Ja ciebie też. - Powiedziała szczęśliwym i trochę zapłakanym głosem. Po chwili odsunęła głowę, żeby móc popatrzeć mi w oczy. Wtedy ją pocałowałem... Usłyszeliśmy głośne wycie wilków dookoła. Tyle osób Nas obserwowało...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!