sobota, 2 września 2017

Od Shadow


Zachód był jak zwykle cudowny. Yin wstał i pociągnął mnie za sobą. Wstałam niechętnie i zrównałam się z basiorem. 
- To... Gdzie idziemy? - zapytałam, równocześnie omijając gałąź. Zastanawiało mnie, gdzie kolorowy basior mnie prowadził, nie byłam tu jeszcze. Wilk zatrzymał się przed wejściem do nieznanej mi jaskini, spojrzałam z niepokojem do środka. Nic nie było widać, tylko wszechobecna ciemność. Poczułam się niepewnie, bo nie znałam jeszcze wszystkich zakamarków tej krainy.
- To tu. - powiedział i pociągnął mnie za łapę, zmuszając do wejścia do środka. Każdy nasz krok rozbrzmiewał echem wokoło. Im głębiej się znajdowaliśmy, tym było ciemniej, miałam wrażenie, że nasza wędrówka nie ma końca. Wreszcie na pysku Yin'a zawitał uśmiech i wilk puścił się biegiem, nie pozostałam mu dłużna i szybko się z nim zrównałam. Światło wypełniało radośnie to pomieszczenie, nie było w nim nic prócz skrzyni na samym środku. 
Yin rzucił w moją stronę fiolkę z napisem "wilk - człowiek". Spojrzałam na nią z niepokojem, płyn w środku mienił się na niebiesko. 
- No to pijemy! - zakrzyknął Yin. Rzuciłam mu zaniepokojone spojrzenie, chciałam zaprotestować, ale on już odkorkował swoją porcję. Niechętnie zrobiłam to samo i pospiesznie wypiłam swoją miksturę. Smakowała... znajomo, ale nie mogłam sobie skojarzyć, skąd znam ten smak. Pociemniało mi przed oczami, nie widziałam prawie nic. Poczułam, jakbym się przemieniała. Gdy tylko odzyskałam wzrok, zauważyłam że jestem wyższa. Yin uśmiechał się szelmowsko i opierał o ścianę jaskini.
- Co jest do cholery?! - krzyknęłam spanikowana, gdyż Yin... to nie był Yin. Na jego miejscu stał wysportowany chłopak o błękitnych oczach. Włosy były kolorowe. Spojrzałam na siebie i omal nie zemdlałam, zamiast mojej normalnej postaci, ujrzałam postać ludzką.
- Hej, bez paniki. - uspokoił mnie chłopak, chwytając za ramiona. - to nie trwa długo. - zaśmiałam się nerwowo, nie wiedząc jak zareagować. Odgarnął moje włosy i uśmiechnął się, uniosłam lekko kąciki ust. Spojrzałam na swoje nadgarstki. Rysowały się na nich blizny i kilka niedawno zagojonych ran. Zagryzłam wargę, wolałabym ich nie widzieć w takim momencie.
Poprawiłam włosy, zdziwiło mnie, że są rozpuszczone, ich kolor był podobny do mojego futra. Gdy padało na nie światło, miały podobny kolor do zboża o zachodzie. 
Zapytałam chłopaka, jak długo to jeszcze potrwa, Yin wzruszył tylko ramionami i uśmiechnął się szelmowsko, rzuciłam mu mordercze spojrzenie. Wiedział, że tak zareaguję?
Zamilkłam i zaczekałam, aż się odezwie. Ja mam czas, chociaż wolę moją wilczą postać. Uważnie oglądałam moje blizny, z niektórych byłam dumna, z innych wręcz przeciwnie - chciałam, aby zniknęły. Poczułam ścisk w gardle, gdy zauważyłam z jakim spokojem basior... chłopak przyjął wiadomość o byciu człowiekiem. Przyglądałam mu się uważnie, teraz zauważyłam, że nie ma on skrzydeł... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!