środa, 11 października 2017

Od Laguny - Biedny Wiewiór - Zły Snuffles!


Wstała z uśmiechem ze swojego legowiska. Rozciągnęła się i głośno krzyknęła " Jesień! " tym samym witając się z nią serdecznie. Była to chyba jej ulubiona pora roku, chociaż często twierdziła, że zima jest z nią na równi. Zawsze powtarzała, że kpi sobie z lata, chociaż często podobały jej się i tamte klimaty... Nie jest to typ zdecydowanej wilczycy.
Dowiedziała się ostatnio o tutejszych tradycjach, zaciekawiło ją to. Postanowiła wziąć je pod uwagę. W tym celu chciała pójść na miły spacer do lasu poszukać owoców, jednak nie miała zamiaru wyruszyć sama. Chciała zabrać ze sobą Snufflesa, bo stwierdziła, że miło będzie właśnie z nim i ma dobry węch. Mógłby być przydatny... Do tego miała mocne przeczucie, że on jeszcze nie wie o tej tradycji i chciała dopilnować tego, że nie zapoluje tego dnia.

***

Szwendała się sama po lesie, mając nadzieję, że go spotka. Zamiast niego, wyczuła jedynie jego zapach. Poszła za tropem.
Dobiegła do jakiejś nory. Wydobywały się z niej dziwne dźwięki, co zmartwiło waderę. Podeszła powoli bliżej i krzyknęła głośno:
- Snuff, jesteś tam ?
Żadnej odpowiedzi nie usłyszała, więc weszła za próg jaskini. Wtedy basior wybiegł przed nią. Laguna niemalże krzyknęła ze strachu. Zauważyła na jego nosie przecięcie i krew spływająca powoli do nozdrzy.
- Co Ci jest w nos ? - Spytała troskliwie, jednak wilk zbył jej pytanie i poszedł w konkrety. Poprosił o pomoc i zaciągnął waderę w głąb jaskini.
- Zi..a, zi... Raz, dwa, trzy... Będzie drze.., Hi-Hi-Hi! ...ma, zima... - Usłyszała znajomy lecz zniekształcony głos. Echo krążyło przez jaskinię i zakłócało niektóre słowa wypowiadane przez znajomego Luny. Doszła do źródła dźwięku i zobaczyła swojego starego znajomego - Browna! Bardzo się ucieszyła i podbiegła do niego. Po zamianie paru zdań zgodziła się zabrać gryzonia, żeby u Niej przeczekał zimę. Brown ucieszył się i wybiegł z nowy basiora.
- Jest... Specyficzny... - Spojrzała na Snufflesa.
Tak, jak myślała, wilk nie wiedział o tradycji. Wyznał jej po chwili zatajania, że zjadł parę wiewiórek. Zaproponowała więc pójście, żeby zjeść coś "zgodnego z tradycją". Choć Snuff nie był do końca, żeby iść, wadera wyciągnęła go i pomaszerowali do lasu.

***

Poszukując owoców, wilki rozdzieliły się. Zaproponował to Snuffles, ale był jakoś dziwnie podejrzany. Wadera przymknęła na to oko i poszli w dwa inne kierunki. Mieli zawołać się, kiedy któreś z Nich znajdzie jakieś jagody lub inne owoce.
Laguna kręciła się tu i tam... Wąchałą... I rozglądała, ale żadnego pożywienia widziała. Spojrzała wreszcie w górę. Niskie drzewo, dużo jabłek. Uśmiechnęła się sama do siebie i głośno zawyła, dając znak basiorowi, żeby przyszedł. Czekała kilka minut, jednak nie usłyszała nawet małego szelestu gdzieś w oddali. Zaniepokoiła się i ruszyła śladami Snufflesa, żeby go odnaleźć.
Basior zaszedł dość daleko. W pewnym momencie usłyszała szelesty dochodzące zza krzewów.
- Snuff! Nie! - Krzyknęła na wilka, który złapał właśnie wiewiórkę... Wilczyca bardzo się zdenerwowała i podbiegła do wilka, który z zaskoczeniem patrzył na Nią.
- Co ty wyrabiasz ?! - Szarpnęła go, odciągając od jeszcze nieskrzywdzonego gryzonia. Był jedynie nieco oszołomiony i leżał na ziemi. Wilk nie wiedział chyba nawet co odpowiedzieć. Widocznie nie spodziewał się tutaj Luny. Ona podeszła do wiewióra... Lub wiewiórki, wolała tego nie sprawdzać, i pochyliła nad nim łeb.
Biedny wiewiór... Ech ten Snuff ! - Pomyślała.
- W porządku ? - Zapytała z troską. Wiewiór podniósł się, stanął na dwie łapy i zaczął coś mamrotać. Był baaardzo wkurzony, a gadał tak szybko, że pluł śliną na jakoś metr. Laguna widząc to odwróciła głowę i przymrużyła oczy.
- No już, nie pluj tyle... - Wymamrotała z obrzydzeniem i ze zirytowaniem. Gryzoń zarzucił focha i odwrócił się na pięcie i ruszył w swoją stronę mamrocząc coś dalej pod nosem. Wadera przetarła sobie twarz łapą i odwróciła się w stronę wilka.
- Co ty sobie myślałeś ?! - Warknęła na Niego. 
Pochylił łeb
- Sorry... - Powiedział
- Nie mnie powinieneś przepraszać. Chodź już... Znalazłam małą jabłoń. - On przełknął ciężko ślinę i ruszył za waderą.

***

Przez całą drogę Laguna robiła mu wyrzuty. Powtarzała się co chwilę, a wilk tracił już cierpliwość do niej.
- Mogę robić co chcę. Weź wyluzuj... - Warknął lekko agresywnie. Waderze podniosło się zacznie ciśnienie i chciałaby nawrzeszczeć na Snufflesa, ale opanowała się i jedynie westchnęła z lekka wściekle.
Doszli do jabłoni i zaczęli zrywać owoce. Atmosfera była napięta, a towarzysze nie zamienili ze sobą słowa. Gdy zerwali wszystkie dojrzałe owoce, nie było ich wiele, usiedli i zgarnęli je do jednej kupki.
- Jadłeś kiedyś jabłka? - Spytała zaciekawiona wilczyca.
Wilk popatrzył na nie z lekkim obrzydzeniem w oczach.
- Nie... ? A co ? - Spytał podejrzliwie.
- Tak tylko pytam... - Zaśmiała się pod nosem. - No to smacznego. - Wzięła jabłko i ugryzła je ze smakiem. Basior długo trzymał swoje w łapie i zastanawiał się. Ugryzł je w końcu niepewnie i powoli przeżuwał.


Znajdujesz winogrono i orzech włoski!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!