sobota, 4 listopada 2017

Od Dewi'ego


Naszym oczom ukazała się dość sporej postury wadera, która bez słowa się nam przyglądała. Po jej ułożeniu łap i spojrzeniu łatwo wywnioskowałem, że nie ma ona dobrych zamiarów. Podszedłem najbliżej jak się da, tak samo jak Feri.

- Kim jesteś? – spytała biała wadera.
- Tego na razie nie musisz wiedzieć... – uśmiechnęła się szyderczo, przyglądając się jej.
- No dobra, a po co nas tu ściągnęliście...? – spytałem, licząc na odpowiedź.
- Potrzebujemy wojowników, takie przybłędy jak wy świetnie się nadadzą. Im nas więcej, tym szybciej będziemy mogli przejąć władzę nad całą doliną. – uśmiechnęła się.
- Nie jestem wojownikiem i na pewno nie będę walczyć po waszej stronie – powiedziała stanowczo Feri, która nie miała zamiaru dać za wygraną.
- Na razie nie, ale jak się wami zajmie nasz szaman, nie będziesz już znała innego celu w życiu – zakpiła sobie. – W sumie nie będziecie musieli długo czekać, bo z tego, co wiem kieruję się on już do nas. Nie mogę się doczekać, aż przestaniesz jąkać i zabierzesz się do pracy. – dodała gniewnym tonem.
- Ani nam się śni wam służyć – powiedziałem. – Jeżeli będzie trzeba powstrzymamy was – odparłem pewny siebie.
- Serio? Dwa małe wilczki przeciwko mojej armii? Nie bądź śmieszny, Dewi – oznajmiła wadera.
- Skąd go znasz? – spytała coś podejrzewająca wadera.
- Ciebie też znam Fershia, nie martw się. A teraz muszę was opuścić, obowiązki wzywają – odwróciła się i poszła, oddalając się od naszej cytadeli.
- Wracaj tu, tchórzu! – krzyknąłem, jednak nie dostałem odpowiedzi.
- Dew, to na marne, ona już poszła... – wtrąciła Feri.
- Ale to wszystko nie ma sensu, skąd ona zna nasze imiona? – spytałem, choć tak naprawdę wiedziałem, że ona nie może tego wiedzieć.
- Wiesz mam pewną teorię, nie przyszliśmy tutaj sami. A Angela „porwali” przed nami, możliwe, że to dzięki niemu się dowiedzieli, kim jesteśmy... – odparła z przekonaniem wadera.
- To niemożliwe, Angel by nas nie zdradził – odparłem, chociaż miałem już pewne wątpliwości co do niego.
- Nie wiem, nie znamy go za dobrze... – powiedziała wadera, która miała niestety rację.
- Fakt, ale przecież nam pomógł... – rzuciłem, używając jedynego argumentu, który był na korzyść lepora.
- Możliwe, że to też było ustawione – rzekła, obalając mój argument.
- Sam już nie wiem... – odparłem. – Musimy ich powstrzymać – dodałem
- No, z tym się akurat zgadzamy – przyznała wadera


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!