sobota, 18 listopada 2017

Od Ferishii


- Masz jakiś plan? - Zapytał basior.
- Szczerze, to... nie - odparłam zrezygnowana. - Możemy spróbować uciec, jeśli szaman będzie wchodził do naszej celi, ale szczerze mówiąc nie wierzę, że to się uda.
- Może powinniśmy spróbować spojrzeć na to z innej strony? Myśleć tak, jak oni? - Zasugerował basior.
- Oni zakładają, że jesteśmy tu zamknięci na cztery spusty i nie mamy szans na ucieczkę. My też mamy tak myśleć? - Odburknęłam, może trochę zbyt ostro, jednak coraz trudniej było mi zapanować nad narastającymi emocjami.

Dew otworzył lekko pysk, najwyraźniej chcąc udzielić mi odpowiedzi, jednak odstąpił od tego zamiaru, gdy w oddali dało się usłyszeć lekkie kroki. Każdemu ruchowi zbliżającego się osobnika towarzyszył dźwięk przypominający odgłos dziesiątek malutkich kostek uderzanych jedna o drugą. Pojawienie się szamana uprzedził specyficzny zapach ziół, w których mieszance znajdowały się zarówno wonne kwiaty, jak i inne, mniej przyjemne dla nosa rośliny.
Wkrótce przed kratami naszej celi stanął wilk, o którego wieku świadczyć mogły siwe włosy zgromadzone wokół pyska. Jego sierść była matowa, w szczególnym odcieniu brązu, który w odpowiednim świetle wpadał nawet w zieleń. Cóż, nawet jeżeli znał się na ziołach, to na pewno nie na tych mających zbawienny wpływ na urodę.
Jednak nie to przykuło moją uwagę. Za sylwetką wilka krył się jeszcze inny, mniejszy kształt.

- Dzień dobry... A może dobry wieczór? - Odezwał się szaman suchym, nieprzyjemnym głosem. Jakby miał gardło zniszczone przez zażywanie odurzających substancji. 
- Wy!... - zaczął Dewi, jednak szybko uciszyłam go łapą.
- Dajmy mu chwilę - wyszeptałam pod nosem na tyle cicho, że nasz... oprawca? najprawdopodobniej nie mógł tego usłyszeć.
- Ha! Nie wiecie nawet, jak długo tu siedzicie! - Zaśmiał się kpiącym głosem, wyzywająco patrząc nam prosto w oczy, raz mnie, raz Dewi'emu. - Parę godzin, dni, tygodni...? Czy jesteście tu jedyni? A może moi ludzie już łapią kolejnych członków tej waszej wataszki? - Zacisnęłam zęby, próbując powstrzymać gniew. Wilk kontynuował: - Wiecie jednak, dlaczego tu siedzicie? To wasz przyjaciel was tu przyprowadził! Tak, daliście się oszukać! An, no dalej, pokaż się!

Kształt schowany za łapami wilka drgnął lekko, ale nie zmienił swojego położenia. Szaman warknął i przepchnął go łapą w naszym kierunku. 
Naszym oczom ukazał się nie kto inny jak Angel, rozedrgany, bojący się spojrzeć nam w oczy. Cóż, nasze najgorsze obawy potwierdziły się...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!