środa, 15 listopada 2017

Od Laguny - Sypialnia


- Nastawcie. - Wadera podjęła szybką decyzję. Rosso chyba nie dowierzał, że zdecydowała się na, jego zdaniem, gorszą opcję. Wadera krzyknęła na niego, poganiając go, a on poszedł po potrzebne mu rzeczy. Gdy wrócił, wziął się za nastawienie. Lisek nie był pewny, czy na pewno ma nastawiać łapę wadery. W końcu nacisnął ją lekko i spróbował nastawić. Właśnie... Spróbował. Nie udało mu się ostatecznie nastawić łapy. Wtedy wadera krzyknęła głośno, niemalże wyjąc z bólu. Niestety, to był dopiero początek tego nastawiania. Rosso, zagubiony w swoich myślach, spojrzał na warczącą wilczycę przepraszającym wzrokiem. Nie wiedział, czy próbować dalej nastawiać, czy zostawić waderę mówiąc, że gotowe. Potem mógłby dać jej leki usypiające i nastawić łapę, kiedy Shadow będzie spała. Nie poczułaby wtedy niczego...
Rosso poszedł zapewne po zastrzyk do tajnej szklarni. Ruszyłam za nim. Shadow została na chwilę sama, miałam tylko nadzieję, że nie zrobi czegoś głupiego. Gdy weszłam do pomieszczenia, lisek siedział na krześle, zastanawiając się.
- Co zamierzasz ? - Spytałam szeptem.
- Łapa jest nie nastawiona... - Spojrzał na mnie załamanym wzrokiem.
- Że co ? - Nie dowierzałam. - Przecież ją tak bolało...
- Nie wiem czemu. Myślę, że powinniśmy dać jej zastrzyk usypiający i nastawić łapę, kiedy będzie spała.
- Nie zgodzi się na to... Jestem pewna. - Stwierdziłam.
- Może nie musi...
- Nie ! - Gwałtownie przerwałam Rosso. - Bez żartów !
- Cicho ! - Szepnął. - Wolisz, żeby cierpiała ?
- Nie... - Zastanowiłam się.
- Pozwól mi więc działać. - Powiedział stanowczo lis. Pokiwałam jedynie głową, dając mu wolną rękę.
Wróciliśmy z zastrzykiem dla wadery. Usypiający płyn po chwili znajdował się już w żyle niczego nie świadomej Shadow. Niestety, nic nigdy nie będzie idealne. Po moim znaku, wadera podziękowała Rosso i chciała już iść do siebie. Gdybyśmy jej nie zatrzymali na pewno uciekłaby... 
Odetchnęliśmy z ulga, gdy znowu się położyła.

***

Nie była to jednak ostatnia próba ucieczki Shadow, ale każdą kolejną skutecznie powstrzymywaliśmy. Gdy słońce już całkiem zaszło, a księżyc zaczął być już widoczny na niebie, wiatr zerwał się, a tym samym słupek na termometrze zmalał. Zimne powietrze wpadło gwałtownie do jaskini, a nam zaczęło być zimno. Skarżyć zaczęła się nawet Shadow, więc poszliśmy do mojej starej sypialni. Jeszcze jej nie używałam od przybycia do Nerthveny... W sumie to zrobiłam ją tylko dlatego, że nie miałam innego pomysłu na zagospodarowanie pokoju. Dlatego też był tam nienaruszony porządek, ale niestety wszystko zdążyło się już przykurzyć...
*A...-psik !* - usłyszałam głośne kichnięcie. Odwróciłam się w stronę rannej towarzyszki.
- Czemu tu jest tyle... Kurzu...- Wymamrotała Shadow, powstrzymując się od kichania...- A...psik! - Jednak na marne.
- Przepraszam Was, ale nie używałam nigdy tej sypialni... Spróbuję to szybko ogarnąć. Wyjdźcie na moment. - Poprosiłam kompanów. Shadow zrobiła zdziwioną minę i chciała o coś zapytać, ale Rosso pociągnął koc, na którym leżała i wyszli z pomieszczenia.
- Czas się pobawić ! - Pomyślałam wesoło. Skupiłam się mocno i przetransportowałam sprytnie wodę z głównej komnaty. Wylałam ją wprost na cały pokój i od razu ją "podniosłam" magią. Kurz zmieszał się z wodą i pokój był już czysty. W wodzie zaczęły dryfować małe nitki kurzu, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie szeroko. Wodę znowu przeprowadziłam z powrotem do sali, po czym zawołałam przyjaciół.
- Tak szybko ?! - Wilczyca pokazała kolejny raz zdziwioną minę. Rosso zaśmiał się pod nosem swoim wysokim i cienkim głosem. Doskonale wiedział o moich wszystkich sposobach. Wadera spojrzała na niego z groźną miną, po czym prychnęła i odwróciła się tyłem do niego. W tej sytuacji nie powstrzymałam już śmiechu i zaczęłam głośno chichotać, jakbym dostała "głupawki"...
Rosso dołączył do mnie, a Shadow patrzyła na nas obydwóch obrażona, ale i ona w pewnym momencie poddała się, śmiejąc się pod nosem.

***

Zanim się uspokoiliśmy, jeszcze chwilę leżeliśmy na ziemi, tarzając się jak szczeniaki. Położyliśmy Shadow na łóżko i zamknęliśmy pokój, patrząc na jej wściekłą minę. To było dla jej dobra, ale ona jeszcze bardziej się denerwowała, kiedy jej to tłumaczyliśmy. Wreszcie położyliśmy się spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!