Przechadzałem się leśną ścieżką, był słoneczny dzień i postanowiłem schronić się pod gęstym listowiem drzew. Chciało mi się pić, jednak nigdzie nie widziałem żadnej rzeczki, potoku, czy chociażby źródła.
Rozglądałem się za owocami zawierającymi dużo wody, przynajmniej tyle chciałem dostać w ten upalny dzień.
Wypatrzyłem parę krzaków z jagodami rosnących parę metrów ode mnie. Podszedłem do nich i zacząłem zajadać owoce. Zrobiło mi się lepiej, jednak nadal męczyło mnie pragnienie.
Kiedy myślałem, że już nic nie znajdę ujrzałem jezioro w oddali. Uznałem, że bieg będzie bezsensowny i padnę zanim dostanę się do wody. Zamiast tego truchtałem w stronę jeziora. Gdy już byłem na jego brzegu zacząłem pić, a potem wskoczyłem do wody. Zrobiło mi się przyjemnie, zanurzałem łeb i wyciągałem go z wody, a opadające krople świeciły w słońcu.
Nagle zdałem sobie sprawę z tego, że ktoś mnie obserwuje. Stanąłem przy brzegu i zacząłem się rozglądać.
<Angua?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!