niedziela, 28 sierpnia 2016

Od Anguy

(c.d Ferishii)

Nadal nieco zdyszana po forsownym biegu, podeszłam do wadery i spojrzałam w dół. Przepaść wydawała się być pozbawioną dna. Widziałam ostre skały i spływające po krawędziach półek skalnych strugi wody, jednak koniec urwiska niknął w mgle. Spojrzałam na waderę i pokręciłam głową.
- Nie jestem pewna czy to bezpieczne. - Feri wyglądała na zawiedzioną.
- Ale most... - Szepnęła. Nie zauważyłam żadnego mostu. Rozejrzałam się jeszcze raz, nie, na pewno tu nic takiego nie ma.
- No to patrz. - Wadera nie czekając na moją reakcję, ruszyła w stronę przepaści. Chciałam ją powstrzymać lecz spostrzegłam... Feri zawisła w powietrzu! Przetarłam oczy łapą. Tak, nie przewidziało mi się. 
- Chodź - Rzekła Ferishia z uśmiechem. Gdy tylko postawiłam łapę na niewidzialnym moście poczułam przez parę sekund twardy grunt pod łapami. Nagle jednak oparcie zniknęło. Poczułam, że spadam w dół.
- An! -Usłyszałam z góry krzyk wadery. W porę przypomniałam sobie o skrzydłach. Rozłożyłam je i już po chwili podleciałam do przerażonej Feri. 
- Nic ci nie jest? - Spytała.
- Nie, to dziwne... Przez kilka chwil naprawdę czułam, że jest tu most, ale on zniknął ...
- To może lepiej wracajmy.
- Nie, widocznie most utrzymuje tylko ciebie, idź. - Uśmiechnęłam się zachęcająco.
- A ty? - Wilczyca posmutniała.
- Mam skrzydła, mogę lecieć za tobą.
- Dobrze. - Wadera zaczęła iść w stronę dziwnego drzewa a ja leciałam tuż za nią. Czym bliżej byłyśmy rośliny, tym większy czułam opór, jakby moje ciało było zrobione z żelaza. W połowie drogi musiałam dać za wygraną. Już chciałam zawrócić, gdy zauważyłam, że nie widzę Ferishi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!