- Chcesz dołączyć do mojej watahy? – Zapytałam nieznajomej, wysilając się na uśmiech.
Wilczyca spojrzała na mnie z nieodgadnionym wyrazem pyska, przekrzywiając nieco głowę.
- Ach, gdzie moje maniery? Zapomniałam się przedstawić. Jestem Ferishia – wyciągnęłam do niej przyjacielsko łapę.
- Angua – odparła krótko, odwzajemniając przyjazny gest. Miała przyjemny, ciepły głos
Mój wzrok na chwilę spoczął na waderze. Zgrabne ciało pokryte było biało-czerwonym futrem, a przez jej grzbiet przebiegała czarna pręga. Najbardziej uwagę przykuwały… skrzydła? Wilczyca wyglądała nietypowo, sądząc według moich ówczesnych standardów. Rzuciłam okiem na dziwne znaki na własnej łapie.
- A więc nie tylko ja jestem odmieńcem – powiedziałam bardzo cicho. Angua spojrzała na mnie pytająco. Nie byłam pewna, czy dosłyszała, co powiedziałam. Jeśli tak, nie dała tego po sobie poznać.
- No, to jak, chcesz dołączyć do mojej watahy? – Powtórzyłam pytanie, tym razem z niewymuszonym uśmiechem.
- Sama nie wiem, chciałabym mieć swoje miejsce na ziemi – odparła. W jej oczach dało się widzieć iskrę podekscytowania. – Ale… nie wiem, czy będę tu pasować. Przedstawisz mnie najpierw innym?
Pomyślałam chwilę nad odpowiedzią, po czym odezwałam się przyjaznym tonem.
- Wiesz… W zasadzie, to nie ma żadnych „innych”. Jestem tylko ja. Dosłownie parę minut temu dowiedziałam się, że mam założyć watahę. Dość… pokręcona sprawa. Ale to nieistotne. Więc jak, przystajesz na moją propozycję?
(Angua?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!