poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Od Anguy

(c.d. Amaimona)

Światło! Czułam jak pełza po moich powiekach. Wyrwało mnie ze snu. Wstałam natychmiast, lecz ku mojemu zdziwieniu… Noc. Księżyc prześwitywał przez chmury plamiąc sinym blaskiem ścieżkę prowadzącą do lasu. Czy to był sen? Położyłam się znowu i ułożyłam głowę na łapach. Jeszcze raz spojrzałam na las majaczący w oddali, po czym zamknęłam oczy i odpłynęłam ponownie do królestwa Morfeusza.
***
Nad razem obudziło mnie krakanie, zacisnęłam mocniej powieki i przykryłam oczy łapami. Pierwsze promienie słońca bezlitośnie wdzierały się do jaskini. Poczułam jak w kark wbijają mi się szpony i znów usłyszałam krakanie.
- Nie ma spania. – Zabrzmiał w mojej głowie widmowy głos. Co mogłam zrobić, wstałam i rozciągnęłam zwiotczałe mięśnie. Na wpół jeszcze śpiąc wyszłam z jaskini, owiała mnie poranna bryza. Powietrze pachniało wilgocią, ziemia nadal mokra po wczorajszym deszczu usiana była żółtymi i czerwonymi liśćmi. Pierwsze oznaki nadchodzącej jesieni. Lato jednak nie dało jeszcze za wygraną, mimo wczesnej pory było nieznośnie ciepło. Rozprostowałam skrzydła. Lśniły niczym czarny jedwab w słonecznym blasku. Po chwili namysłu wzbiłam się w powietrze. Tuż za mną leciał kruk. Od mojego pierwszego lotu poczyniłam pewne postępy. W powietrzu czułam się już prawie tak pewnie jak przy stąpaniu po ziemi. Uwielbiałam ten stan, te poczucie wolności. Ogarniało mnie całe, jak nieosiągalna w żaden inny sposób radość! Szybując tak spostrzegłam pod sobą jeziorko. Było w nim coś niezwykłego. Prawie ze wszystkich stron otaczały je skały, cały czas zakrywał je cień jedynie w centralnej części kilka promieni rozjaśniało taflę wody. Jeziorko wyglądało niczym ogromne oko osadzone w kamiennym oczodole. Bez namysłu zapikowałam w jego stronę. Zanurzyłam się w wodzie. Dopiero po minucie wynurzyłam się, spostrzegłam, że ktoś idzie w moją stronę. Szybko wyszłam na brzeg i otrzepałam się z wody. Gdy nieznajomy wilk podszedł bliżej, przyjrzałam się mu. Basior. Był mniej więcej w moim wzroście, sierść miał długą, ni to czarną ni to czerwoną. Oczy i nos miały barwę cyjanu, wydawało mi się, że nie pasują do reszty. Ogólnie rzecz biorąc wilk wydał mi się dziwny. Ostatnio prawie wszystko wydawało mi się pozbawione sensu. Chyba mnie nie zauważył. Napił się wody a następnie wszedł do wody. Nagle na kamieniu usiadł kruk. Basior słysząc trzepot jego skrzydeł rozejrzał się i szybko wyszedł na brzeg. „O nie, zobaczy mnie…” Przemknęło mi przez myśl, już gotowałam się do odlotu gdy usłyszałam:
- Hej! Ty tam! Wiszę cię, wyjdź.
- O nie. – Szepnęłam do siebie i wskoczyłam z za zakrywającego mnie głazu.
- Czemu mnie obserwujesz? – Spytał lustrując mnie wzrokiem.
- Mam lepsze rzeczy do roboty niż cię śledzić.- Prychnęłam, czarny ptak usiadł na moim ramieniu i wydał z siebie chrapliwy dźwięk.
-T o po co tu stałaś? – Nieznajomy przepytywał mnie dalej.
- Chyba nie muszę ci się tłumaczyć! – Wycedziłam przez zęby. – Mam prawo robić co mi się podoba i gdzie mi się podoba! - Dodałam po chwili i odchyliłam głowę do tyłu niczym obrażona księżniczka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!