czwartek, 25 sierpnia 2016

Od Ferishii - Nad Przepaścią

Obudziłam się, kiedy ciepłe promienie słońca zaczęły agresywnie wdzierać się pod moje powieki. Przekręciłam głowę w inną stronę i leżałam jeszcze kilka minut. Kiedy poczułam się już wystarczająco wyspana, leniwie podniosłam ciało z ziemi, po czym wygięłam kręgosłup w łuk, rozciągając sztywne po wypoczynku mięśnie. Ziewnęłam, ukazując rząd białych, ostrych zębów.
Tego dnia zapowiadała się bardzo ładna pogoda. Niebo było niemal wolne od chmur, a delikatny wietrzyk sprawiał, że temperatura wydawała się być wręcz idealna. 
Nie jadłam nic od dobrych paru godzin, a mój żołądek zaczynał już protestować. Obawiałam się, że jeżeli teraz nic nie upoluję, nie będę miała sił na złapanie zdobyczy późniejszą porą. 
Nie byłam jeszcze zbyt dobrze obeznana w geografii tej krainy. Zamknęłam oczy i obróciłam się parę razy. W końcu zatrzymałam się zwrócona twarzą na wschód i stwierdziłam, że udam się w tym właśnie kierunku.
Niedługo później, po jakichś trzech minutach marszu, znalazłam się na brzegu jeziorka. Korzystając z okazji, napiłam się trochę chłodnej, orzeźwiającej wody. Nieopodal mnie zobaczyłam wygrzewającą się w słońcu Anguę.
Podeszłam do niej i przywitałam się. Chyba moja nagła wizyta nieco ją zaskoczyła, bo w pierwszej chwili napięła mięśnie i stanęła na równe łapy. Dopiero kiedy mnie rozpoznała, rozluźniła się i odwzajemniła powitanie. Spędziłyśmy chwilę miło rozmawiając.
- Właściwie, to wybieram się na polowanie – rzuciłam w pewnym momencie rozmowy. – Pójdziesz ze mną? We dwie będziemy mieć większe szanse – uniosłam kąciki ust w lekkim uśmiechu.
Wadera zastanawiała się chwilę nad odpowiedzią, po czym zgodziła się, by dołączyć do wyprawy.
Po dłuższej chwili bezowocnego plątania się po lesie, udało nam się znaleźć trop stada jeleni. Podążałyśmy nim, aż w końcu zgubiłyśmy go w rzece. Chciałam przejść na drugą stronę, w nadziei, że uda mi się ponownie wywęszyć zdobycz.
Niespodziewanie całe moje ciało przeszyło coś na kształt fali… bólu? Przyjemności? Sama nie wiedziałam. 
Angua spojrzała na mnie nieco zmartwionym wzrokiem.
Poczułam, że jakaś siła usiłuje mnie gdzieś zaciągnąć. Było to uczucie podobne do bycia chwytanym przez dziesiątki niedźwiedzich łap. Z całych sił starałam się ustać w miejscu, jednak nie udało mi się to. Zostałam uniesiona parę centymetrów nad ziemię i zaciągnięta w jakieś dziwne miejsce. Nagle uścisk się zwolnił, a ja spadłam na kamieniste podłoże jak worek kartofli.
Podniosłam się i dyszałam przez chwilę. Kiedy mój oddech odrobinę się uspokoił, otrzepałam futro z piasku. Dostrzegłam Anguę, która najwidoczniej biegła za mną całą tę drogę.
- Co się stało?! Nic ci nie jest?! – pytała. 
Zadała jeszcze kilka innych pytań, których niestety nie dosłyszałam. Kręciło mi się w głowie i nie rozumiałam nic z całego zajścia.
- Nie wiem, co się stało. Chyba jestem cała – odpowiedziałam, próbując się uśmiechnąć. Sądząc po reakcji wilczycy, mój uśmiech nie wyglądał zbyt przekonująco.
Rozejrzałam się po okolicy. W pierwszej chwili nie pojęłam nawet, co widzę. Las urywał się nagle, przechodząc w ogromną przepaść, która zdawała się nie mieć dna. W tle dało się zobaczyć pokryte mgłą góry. Najbardziej fascynujące było jednak to, co znalazło się na środku przepaści.
Samotne drzewo unosiło się w przestrzeni, zawieszone nad przepaścią. Pień wystarczająco gruby, by ukryć w nim kilka dorosłych smoków, plątanina długich, ciemnych korzeni oraz korona wielkości sporej góry, poprzetykana wstęgami bieżącej wody, zdawały się w jakiś niewyjaśniony sposób zaprzeczać sile grawitacji.
Nie potrafię tego do końca wyjaśnić, ale czułam, jak drzewo w pewien sposób mnie przyciąga, jak ogromny magnes. Nie było to uporczywe uczucie, raczej przyjemne i kojące. 
Podeszłam do krawędzi przepaści i instynktownie zrobiłam w nią pierwszy krok. Ku mojemu zdziwieniu nie napotkałam łapą pustki. Za sprawą mojego dotyku zmaterializował się niewielki fragment większej całości, jaką był most. Nie widziałam go, ale czułam wszystkimi innymi zmysłami.
Zawahałam się. Nie wiedziałam, czy bezpiecznie jest pójść dalej. Posłałam pytające spojrzenie w stronę Anguy.

(An?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!