Wbiłem wzrok ku górze. No i jak w takiej sytuacji odmówić?
- Jasne. - Jak na asertywność przystało zgodziłem się od razu. Wadera popatrzała na mnie z uśmiechem.
-Chodź, pójdziemy gdzieś indziej, możne znajdziemy coś dobrego - ruszyłem przed siebie. Anadil od razu mnie wyprzedziła. Była bardzo zwinna i było widać to od razu. Ale jak wcześniej widziałem- bardzo niezdarna.
- Serio, trzeba coś zrobić z tymi Twoimi ogonami, bo kiedyś się o nie zabijesz - powiedziałem z sarkazmem.
-Wiem! Są strasznie denerwujące i strasznie mi przeszkadzają - powiedziała zrezygnowana wadera. Odwróciłem się i popatrzałem na swoje dwa ogony.
- Dobrze, że ja posiadam tylko dwa. Z Twoimi siedmioma, nie wytrzymałbym - oznajmiłem. Znaleźliśmy się już na nowej polanie.
- No to co? Idziemy?
- Jasne, że tak. W brzuchu mi strasznie burczy... - Powiedziała wadera łapiąc się za żołądek. Z moim żołądkiem też nie było dobrze. Trzeba szybko coś upolować, dopóki mamy siły. Zauważyłem idealną kryjówkę.
- Chodź! Tylko cicho - dodałem szeptem. Wadera od razu wykonała moje polecenie. Ukryliśmy się w krzakach.
- Strasznie Tu ciasno... Ała! Maxwell, to moja łapa!- Oznajmiła z zdenerwowaniem w głosie Anadil.
- Ej! Nie zauważyłem! Sorki! - Powiedziałem trochę zły na siebie. A potem dodałem - Patrz!
Zwierzyna podeszła bardzo blisko.
- To teraz Twoja szansa! - Szepnąłem.
- Ale ja nie wiem co robić!- Wadera oburzyła się.
No tak, przecież nic jej nawet nie wytłumaczyłem..
- Kiedy zwierzyna będzie wystarczająco blisko, wtedy, musisz dostać się do jej szyi. Potem po prostu przegryzasz jej tętnice i tyle - zakończyłem trochę kulawo. - Wszystko wyjaśniłem? Jak czegoś nie rozumiesz, to pytaj... - Powiedziałem wciąż szeptem. Anadil pokiwała głową.
- Teraz! - Krzyknąłem, a wadera z nadzwyczajną prędkością przegryzła tętnicę i zwierzę padło martwe. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- No widzisz, jak się starasz to potrafisz. - Powiedziałem. - Nie było to nic trudnego. No, to ja się zbieram! - dodałem i odwróciłem się w drugą stronę.
- Co? A-ale dlaczego idziesz? Zrobiłam coś nie tak? - zapytała.
- Nie, z Tobą wszystko w porządku. Idę upolować coś dla siebie. Cześć!
- Maxwell, zaczekaj! - krzyknęła za mną Anadil.
(Anadil?)
- Jasne, że tak. W brzuchu mi strasznie burczy... - Powiedziała wadera łapiąc się za żołądek. Z moim żołądkiem też nie było dobrze. Trzeba szybko coś upolować, dopóki mamy siły. Zauważyłem idealną kryjówkę.
- Chodź! Tylko cicho - dodałem szeptem. Wadera od razu wykonała moje polecenie. Ukryliśmy się w krzakach.
- Strasznie Tu ciasno... Ała! Maxwell, to moja łapa!- Oznajmiła z zdenerwowaniem w głosie Anadil.
- Ej! Nie zauważyłem! Sorki! - Powiedziałem trochę zły na siebie. A potem dodałem - Patrz!
Zwierzyna podeszła bardzo blisko.
- To teraz Twoja szansa! - Szepnąłem.
- Ale ja nie wiem co robić!- Wadera oburzyła się.
No tak, przecież nic jej nawet nie wytłumaczyłem..
- Kiedy zwierzyna będzie wystarczająco blisko, wtedy, musisz dostać się do jej szyi. Potem po prostu przegryzasz jej tętnice i tyle - zakończyłem trochę kulawo. - Wszystko wyjaśniłem? Jak czegoś nie rozumiesz, to pytaj... - Powiedziałem wciąż szeptem. Anadil pokiwała głową.
- Teraz! - Krzyknąłem, a wadera z nadzwyczajną prędkością przegryzła tętnicę i zwierzę padło martwe. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- No widzisz, jak się starasz to potrafisz. - Powiedziałem. - Nie było to nic trudnego. No, to ja się zbieram! - dodałem i odwróciłem się w drugą stronę.
- Co? A-ale dlaczego idziesz? Zrobiłam coś nie tak? - zapytała.
- Nie, z Tobą wszystko w porządku. Idę upolować coś dla siebie. Cześć!
- Maxwell, zaczekaj! - krzyknęła za mną Anadil.
(Anadil?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!